Anarch w Gotham #19 (2/2003)
czyli świat amerykańskiego komiksu (1)
(raczej wstęp niż pełna analiza)
Mitologia – zbiór mitów, czyli opowieści, powiązanych z wierzeniami religijnymi plemienia (ludu) lub grupy plemion, w których występują bogowie, półbogowie, demony oraz legendarni bohaterowie uwikłani w nadnaturalne wydarzenia. Mity są tworem dawnych społeczeństw pierwotnych oraz – współcześnie – niecywilizowanych, a charakteryzują się swoistym sposobem objaśniania zjawisk przyrodniczych oraz zdarzeń dotyczących danej społeczności. Zawarte w nich treści odpowiadają na pytania dotyczące pochodzenia i przeznaczenia świata oraz człowieka, porządku naturalnego i społecznego, życia i śmierci, dobra i zła. Mity – złączone z wierzeniami religijnymi, obrzędowością, rytuałem i kultem – stanowią wyrażenie najważniejszych problemów związanych z istnieniem człowieka.
W przenośni mit oznacza fałszywy pogląd, niesłuszne mniemanie lub wymysł o jakiejś postaci lub wydarzeniu.
Leksykon ”Wyrazy trudne, ważne i ciekawe”
P.W ”Wiedzadza Powszechna”, Warszawa 1987r.
Zacząłem od przypomnienia, czym jest mitologia, bo dopiero po takim przypomnieniu możemy zrozumieć czym jest amerykański komiks. Nie można powiedzieć, że pełni on w stu procentach rolę współczesnej mitologii dla mieszkańców USA, na pewno jest jednak jej częścią. Bohaterowie komiksów dzielą się rolą mitycznych herosów z bohaterami kina, gwiazdami muzyki i ogólnie całej pop-kultury. Ktoś mógłby zauważyć, że przecież w definicji mitologia jest wytworem dawnych społeczeństw, a jeśli chodzi o dzień dzisiejszy – społeczeństw niecywilizowanych. Czy społeczeństwo USA można uznać, za niecywilizowane? Dla wojujących anty-amerykanów na pewno, ja jednak bardziej skłaniam się ku prymitywności: „W Ameryce istnieje ogromny kontrast miedzy rosnącą abstrakcją nuklearnego świata i pierwotną, trzewną, niepowstrzymaną witalnością, pochodzącą nie z zakorzenienia, lecz z wykorzenienia, witalnością metaboliczną, przejawiającą się równie dobrze w seksie i w pracy, w ciałach ludzi i w ruchu ulicznym. Stany Zjednoczone wraz z ich przestrzenią, technologicznym wyrafinowaniem, brutalnie dobrym samopoczuciem, a także wszechobecną symulacją, są w istocie jedynym dzisiejszym społeczeństwem prymitywnym. I fascynujące jest przemierzanie ich jako prymitywnego społeczeństwa przyszłości: złożonego, przemieszanego, w najwyższym stopniu chaotycznego, społeczeństwa o rytuale okrutnym, lecz pięknym w swej powierzchownej różnorodności, społeczeństwa będącego totalnym faktem metaspołecznym o nieprzewidywalnych konsekwencjach, którego immanentność zachwyca, lecz nie wytwarza przestrzeni do refleksji nad sobą, a zatem fundamentalnie prymitywnego… Prymitywność przejawia się w hiperbolicznym i odhumanizowanym charakterze tego świata, który się nam wymyka i który daleko wyprzedza własną rację moralną, społeczną czy ekologiczną.” (2)
Społeczeństwo bez historii, może przez jakiś czas korzystać (i korzysta) z wzorców, które przywożą ze sobą „odkrywcy nowego świata”. Z upływem czasu musi jednak wytworzyć własne wzorce, tak by zachować spójność i nie rozpłynąć się, w różnej maści utopiach, napływających wraz z „misjonarzami”. Do wytworzenia i przekazania wspólnych wzorców, potrzebny jest język uniwersalny, prosty i zrozumiały dla wszystkich. Najłatwiej użyć więc obrazu – zrozumiałego bez konieczności znajomości języka. Obraz uzupełnia tekst z „dymków”, treść i język nie jest zbyt skomplikowany – tak powstają pierwsze komiksy. Początkowo stanowią jedynie część tzw. „żółtej prasy” (3), z czasem zaczynają się rozwijać jako osobne wydawnictwa. Koniec lat 30 XX wieku to dynamiczny rozwój komiksu – wtedy powstają najsłynniejsze komiksy „symbole”, z tak znanymi postaciami jak Supermen (pierwszy komiks z jego udziałem to Action Comics #1 z 1938 roku) czy Batman (pierwszy raz pojawił się w 27 numerze Detective Comics maj 1939). I właśnie tutaj zaczyna się tak naprawdę nasza historia, historia super-herosów, symboli nowej mitologii. Oczywiście nie są to pierwsi i jedyni superbohaterowie, jednak to właśnie ich wielka popularność, doprowadziła do prawdziwego rozwoju świata komiksu.
Komiks narzędziem wojennej propagandy
Nie bez znaczenia był tu wybuch II Wojny Światowej. Stała się ona doskonałym polem dla fabuły komiksów. Oprócz swoich tradycyjnych łotrów, tacy bohaterowi komiksów jak chociażby Captain America mogli walczyć z faszystowskimi super łotrami – w tym konkretnym przypadku – Red Skull. Komiks i jego bohaterowie stają się elementem wojennej propagandy. Wspomniany już Captain America to super-żołnierz stworzony przez amerykańskich naukowców – taka ich wersja broni ostatecznej. Sami rysownicy i twórcy komiksów jak chociażby legendarny Stan Lee (4) angażują się mocno w wojenną propagandę. Stan przerywa pracę w wydawnictwie Marvel Comics i zgłasza się na ochotnika do wojska. Staje się jednym z dziewięciu ludzi w armii amerykańskiej, którym nadano zaszczytny tytuł wojskowy – „dramaturga”. To nagroda za pisanie podręczników instruktażowych (często w formie komiksowej lub pół-komiksowej), jak również scenariuszy do filmów szkoleniowych. Bohaterowie komiksów znakomicie nadają się do zadań propagandy. Świat komiksów jest czarno-biały, dobro zawsze zwycięża zło. W wojennych scenariuszach komiksów nie brakuje rasizmu i nacjonalistycznych treści (zresztą i już przed wojną było ich sporo). Przemoc jest na porządku dziennym, choć oczywiście to „czarne charaktery” jej nadużywają. Większość tych złych łotrów, to obcokrajowcy lub agenci obcych wywiadów, zazwyczaj nie grzeszący inteligencją, czasem są wręcz celowo komiczni. Oczywiście super-herosi to ich zupełne przeciwieństwo. Zakończenie wojny nie wiele zmienia, gdyż początek „zimnej wojny” nadaje dalszy impuls do rozwoju świata komiksowych super-herosów. Okres „czerwonej gorączki”, strachu przed inwigilacją komunistyczną, powoduje, że w komiksach coraz więcej jest szpiegów i dywersantów, z za „żelaznej kurtyny”. Nie zawsze są to postacie o super mocach, często to zwykli szarzy obywatele – aluzja jest prosta, wróg czai się wszędzie.
Stereotyp super-bohatera
Warto w tym miejscu przyjrzeć się bliżej jakie grupy społeczne predysponowane są do roli super-bohaterów. Gro z nich to naukowcy, schemat w tym przypadku jest prosty – nieudany eksperyment, lub eksperymentowanie na sobie, powoduje przeistoczenie się w superbohatera, pojawienie się supermocy. Inna grupa to bogacze z różnych powodów pragnący walczyć ze złem. Na czoło wysuwa się postać Bruce Wayne – czyli Batman. Po tragicznej śmierci rodziców zastrzelonych przez przestępcę, młody wówczas chłopak całą resztę swojego życia postanawia poświęcić zemście. Jest bogatym milionerem więc stać go na zaopatrzenie się w masę gadżetów i gruntowny trening, tak rodzi się Batman. Bogaci filantropii którzy walkę ze złem traktują jako hobby, albo zemstę, albo jedno i drugie, to dość częsty przypadek. Inną grupę stanowią tzw. „zwyczajni szarzy obywatele”, którzy najczęściej zupełnie przypadkowo zostają obdarzeni super mocą. Ich swoisty „wysyp” przypada na lata 60’, wtedy obraz superbohaterów ulega pewnej zmianie. Typowy super-heros patriota przestaje być autentyczny i trudno się z nim identyfikować (zwłaszcza gdy najczęściej jest dodatkowo jakby super-bogaczem, albo super-naukowcem). Przychodzi czas na drobną odmianę, ludzie pospolici zaczynają grać pierwsze skrzypce, zaczynają się też pojawiać (choć raczej epizodycznie) bohaterowi o innym niż biały kolor skóry, przybywa także kobiet. Jeśli już o kobietach mowa, to gdyby się ktoś jeszcze nie domyślił, to w komiksach przedstawione są jako super seksowne piękności, oddane sprawie walki ze złem. Akcenty feministyczne zaczynają się pojawiać dopiero wtedy gdy, ze względu na zmiany społeczne nie da się już dłużej utrzymać przy życiu stworzonego stereotypu. Muszę szczerze przyznać, że nie słyszałem by wśród rysowników i scenarzystów komiksów omawianych tutaj wydawnictwa (patrz przypis nr1) znalazła się chociaż jedna kobieta. Wróćmy jednak do tej nowej formy bohatera, szarego i zwykłego. Niech za przykład posłuży nam postać Spider-Mana. Peter Parker jest sobie studentem, dość uzdolnionym – uczestniczy w eksperymencie, w czasie którego zostaje ukąszony przez radioaktywnego pająka. Wtedy jego życie ulega zmianie, staje się sprawny niczym pająk, może przyczepiać się do każdej powierzchni, zyskuje niezwykły instynkt, sprawność, siłę i refleks. Konstruuje sobie miotacze pajęczyny i szyje kostium, postanawia zostać super bohaterem po tym jak pewien rzezimieszek zabija jego wujka (jak się okazuje Parker mógł wcześniej złapać owego łobuza, ale mu odpuścił, to taki dodatkowy impuls, by teraz zwalczać wszelkie zło). Z czasem Peter nadal studiując rozpoczyna pracę w gazecie. To dobry przykład ukrytego narcyzmu, robi zdjęcia samemu sobie, czyli Spider-menowi w akcji. Życie się mu układa, żeni się… oczywiście z supermodelką. I to co, że musi walczyć z cała bandą superłotrów, mimo, że lata są burzliwe studentowi Parkerowi nie w głowie kontrkultura. On doskonale promuje postawę yuppies, robi karierę na uniwerku, jednocześnie pracuje i ma żonę supermodelkę. Z taką właśnie postawą mają się identyfikować czytelnicy komiksów. Komiks i jego bohaterowie ewoluują ponieważ – „(…) współzawodnictwo monopoli charakteryzujące współczesność dopuszcza, a nawet jest tym zainteresowane, kształtowanie u dzieci nawyków konsumpcyjnych, które będą kontynuować jako dorośli. Jak długo bowiem żyć będzie konsument, tak długo żyć będzie monopol. Monopolistyczna organizacja wyróżnia się zdolnością długofalowego planowania, gdyż może sobie pozwolić na zatrudnienie odpowiednich specjalistów, a otrzymany zysk zapewnia środki na finansowanie projektów oraz ich późniejszą realizacje”. (5) Tak więc pewna część komiksów „dojrzewa” razem z swoimi czytelnikami, a niektóre „umierają” gdy ich formuła staje się zbyt anachroniczna.
Obraz społeczeństwa z komiksu
Skoro mówimy już o bohaterach i ich mocach, warto rozwinąć obraz społeczeństwa, w którym żyją i w obronie którego używają swoich super-zdolności. Jak już wspomniałem na początku próżno szukać w komiksowym świecie jakiejś większej złożoności. Podział jest prosty: są ci dobrzy i ci źli z którymi trzeba walczyć. Stopniowo następują pewne zmiany, bo przecież rzesza odbiorców rośnie i laurkowy obraz już nie jest dla nich dobry, potrzebna jest odrobina autentyczności. Dotąd wszyscy byli piękni i wspaniali, teraz stopniowo ulega to drobnej zmianie. Szefowie mogą już być złośliwi jak np. szef gazety w której pracuje P.Parker – Jonah Jameson. Bohaterowie mogą popełniać błędy, najczęściej w życiu osobistym na polu kontaktów damsko męskich. W fabule komiksów zaczynają się bardzo stopniowo pojawiać niektóre problemy społeczne np. rasizm. Wszystko jest jednak podane w lekkostrawnej formie, podporządkowanej zasadą politycznej poprawności. Zresztą społeczeństwo jest jedynie swoistym tłem dla losów głównych super-bohaterów. Właściwie nie mówi się w komiksach nic lub prawie nic na temat biedy i jej przyczyn, bezrobocia itp. takie tematy są pomijana, i raczej się ich nie roztrząsa. Biedni i potrzebujący występują jako tło, oni po porostu są i nic więcej nie musimy o nich wiedzieć. Czasem gdy zabraknie super-łotrów herosi walczą z pospolitymi przestępcami. Stanowi to raczej tylko przerywnik głównej akcji, bo prawdziwe zagrożenie stanowią super-przestępcy, a nad przyczynami pospolitej przestępczości nikt tu się nie zastanawia, ewentualnie daje się banalnie proste odpowiedzi (narkomania). Większość akcji toczy się więc w obrębie życia super bohaterów i życia ich najbliższych. Dla nich jak i dla całego społeczeństwa główny problem to super-łotry.
Super-przestępcy
Sytuacja z anty-bohaterami komiksów ewoluuje znacznie wolniej niż z herosami, ale są pewne podobieństwa. Początkowo dominowali tu tylko szaleńcy, zaślepieni żądzą władzy, chcący zawładnąć światem, nienawidzący społeczeństwa tak dla zasady. Pojawia się też oczywiście przestępczość, dla chęci zysku, lub z zemsty za rzekomą niesprawiedliwość – tu zachodzi już pewna zmiana, bo zaczynamy się dowiadywać coś więcej o motywach działań przestępców. Kolejny etap to przestępcy niejednoznaczni, którzy wprowadzają odrobinę zamieszania do tego poukładanego światka. Do takich należą np. różnej maści najemnicy o super mocach którzy potrafią raz służyć dobru, a raz złu. Oczywiście są też mocne indywidualności które dbają o swój interes, ale czasami potrafią wplątać się albo w walkę ze złem, albo z dobrem. Sami bohaterowie też potrafią zaskakiwać. Niektórzy stosując bardzo drastyczne metody walki ze złem, wchodzą w konflikt z prawem (np. the Punisher – były żołnierz zabijający wszystko złe co się rusza w zemście za śmierć rodziny) lub z innymi superbohaterami o bardziej idealistycznym nastawieniu. Granice między złem, a dobrem mogą się więc czasami rozmywać, zwłaszcza gdy dobre chęci nie idą w parzę z dobrymi metodami. Właściwie jest to jedyny dylemat bohaterów: czyli kwestia szacunku dla prawa i stosowanych metod. Bohaterowie są jednak w zdecydowanej większości akceptowani przez władzę, czasem po prostu poprzez „przymykanie oka” na ich działalność, a czasem poprzez otwarte i ostentacyjne szukanie u nich pomocy (słynny sygnał świetlny Batmana). Rząd i władza z tego początkowego okresu heroicznego komiksu, kiedy to mogła być tylko jednoznacznie dobra, stopniowo może być przedstawiana, jako nieudolna lub skorumpowana. Oczywiście dotyczy to tylko pojedynczych jednostek, bo nikt nie kwestionuje istoty systemu – zresztą w komiksach nie ma miejsca na przedstawianie jakiś zbyt złożonych problemów (czyli chociażby relacji władza, jednostka). Ostatecznie wszelkie zawiłości fabuły rozstrzyga żelazna zasada komiksu – ci dobrzy to ci którzy wygrywają.
Anarchiści i nie tylko…
Komiksowa mitologia by objaśniać zjawiska dotyczące danej społeczności sięga lub nawiązuje do autentycznych wydarzeń, problemów i zjawisk społecznych – dzięki temu przekaz staje się bardziej czytelny. Oczywiście w wymiarze komiksowym wszystko zostaje odpowiednio uproszczone, bo na głębokie rozważania nie ma czasu. Zresztą najlepiej zobaczyć to na przykładach.
Skoro już Inny Świat to anarchistyczne pismo, to może najpierw o anarchiście w komiksie. Za świetny przykład może tu posłużyć postać… Anarcha. W czasie swojej długiej walki ze złem słynny Batman, musiał stawić czoła samozwańczemu obrońcy ludu. Niejaki Anarch postanawia na własną rękę wymierzać sprawiedliwość. Inspiracją dla jego działań jest anarchizm w bardzo płytkiej formie np. „Prosty człowiek ma zawsze rację. Oto tajemnica świata – prosty człowiek ma zawszę rację. Głos ludu to głos boga” i dalej „Istotą anarchii jest nieustanne zaskoczenie… spontaniczność… Lao-Tse to wiedział, inni Chińczycy też… Jak można tak zapomnieć? Być kiedyś mędrcem a po dwóch tysiącach lat zgłupieć jak but? Zresztą dinozaury wyginęły tylko jeszcze o tym nie wiedzą… Ktoś taki jak Anarch musi im o tym powiedzieć. Wieki ciemnoty przemijają, a z nimi ich bohaterowie. Miasto potrzebuje nowego bohatera, a noc nowego potwora… Anarcha” (6). Nasz anarchista preferuje akcje bezpośrednią, ocierającą się właściwie o terroryzm. Nosi czerwony strój, maskę, a na nakryciu głowy ma wymalowaną anarchię, żeby nie było wątpliwości. Swoje „ofiary” wybiera dzięki listom do redakcji miejscowej gazety, gdzie czytelnicy żalą się na dotykającą ich niesprawiedliwość. Pierwszą ofiarą staje się wokalista Heavy Metalowej grupy, w wolnych chwilach handlujący narkotykami. Anarch najpierw uświadamia mu jego winę: „Nieładnie Johnny, nieładnie. Odpowiadasz za swoich fanów. Zapatrzeni zasłuchani, naśladują ciebie. A teraz ty zdradzasz ich. Ta muzyka kanibali to jedno, ale heroina.” (7) Następnie poraża go prądem, ze swojej broni, metalowej laski. Następny na liście jest przemysłowiec zatruwający rzekę „Piszę się o Panu Bates w gazetach, że pracuje do późna w nocy. Pracowitość połączona z chciwością, lekceważeniem środowiska, uczyniła z niego człowieka naszych czasów… którego prosty lud nie kocha”. (8) Anarch porywa przemysłowca, zmusza do wypicia zatrutej przez niego wody, a kasetę z nagraniem tego „procesu” wysyła do mediów. (9) Kolejną akcją anarchisty ma być zburzenie banku, który ma powstać na miejscu osiedla dla bezdomnych, ta akcja zostaje jednak powstrzymana przez Batman. Anarchem okazuje się być 12 letni chłopak, pilny acz niepokorny uczeń i choć Batman nie pochwala jego drastycznych metod nie może go jednoznacznie potępić (w ostatniej scenie Batman na pelerynie ma wymalowaną anarchię). W innej przygodzie Anarch, mimo, że przebywa w zakładzie poprawczym postanawia narobić trochę szumu. Wcielając się w role hakera „Odesłałem ponad dziesięć milionów dolców z rachunków towarzystw i przekazałem je krajom Trzeciego Świata.(…)”, „Zachód od lat okrada te kraje. Ja tylko przywracam równowagę”. (10) Tyle tylko jesteśmy wstanie dowiedzieć się o jego motywach, ponieważ szybko zostaje unieszkodliwiony przez nastoletniego pomocnika Batmana – tym razem nie ma czasu na okazywanie sympatii wobec anarchisty.
Teraz może trochę klimatów wojennych. W jednej ze swoich mścicielskich eskapat (11) niejaki Punisher – czyli Frank Castel wyrusza na Bliski Wschód. W tym czasie trwa tam wojna miedzy dwoma krajami Trafi i Zukistanem. W osobie Immana Mullaha z łatwością możemy odnaleźć podobieństwo do Chomeiniego, a przywódca Trafi to Saddam jak z listu gończego. Cała historyjka kręci się wokół konieczności zniszczenia niebezpiecznego działa będącego w rękach Trafi. Pojawia się też wątek zagrożenia bezpieczeństwa Izraela, ponieważ po zniszczeniu Zukistanu, przyjdzie kolej na to państwo. Dlatego w walce Franka wspiera jego oddany przyjaciel Liberman i agentka Mosadu. Oczywiście wszystko kończy się wspaniale, zły dyktator i działo zostaje zniszczone. W innej ze swoich przygód Frank Castel powstrzymuje neonazistów (12). Podła grupa skinhedów planuje odzyskać tajną broń Hitlera ukrytą w bombowcu, który rozbił się nad Grenlandią (jego celem było zniszczenie Nowego Jorku). Myli się jednak ten kto myśli, że ogoleni na łyso chłopcy chcą użyć broni do zawładnięcia światem… oni chcą ją sprzedać do Iraku. Oczywiście nasz „pogromca” zła nie walczy tylko z arabami i nazistami, jego głównym przeciwnikiem są handlarze narkotyków. Ameryka Południowa to dla niego doskonały teren do działania. Walczy tu z potężnym bosem narkotykowym, na którego usługach (po za własną armią łotrów), są żołnierze gwatemalscy i… lokalni partyzanci (13).
Inny super-heros staje za to w obronie dyktatora. Generał Musgave przybywa do USA z wizytą, przeciwko której protestują studenci. Pewien obrotny biznesmen postanawia porwać generała, i przekazać pewnym kołom w Europie – „Jako wyraz wdzięczności za życzliwe traktowanie moich pomysłów, nagrodzenie mnie korzystnymi umowami handlowymi, wprowadzenie zakazów dla konkurencji itd.” (14). Spider powstrzymuje niecnych złoczyńców, ratuje generała i nawet robi mu małą sesję fotograficzną – w końcu jako Peter Parker pracuje w gazecie. W tej historii można się doszukiwać wielu aluzji do licznych „dobrych dyktatorów” którzy są pod opieką USA, i tylko jakieś paskudne „koła w Europie” od czasu do czasu żądają ich ekstradycji. Przy okazji pokazane jest jak to w tej okropnej Europie prowadzi się interesy, w domyśle – „w ojczyźnie wolności” byłoby to nie do pomyślenia.
Przykłady można by jeszcze mnożyć, na zakończenie dodam tylko, że super-bohaterowie bardzo często walczą z terrorystami. Najczęściej terroryści są w komiksach owiani mgiełką tajemnicy i nie wiele możemy dowiedzieć się o ich motywach – jednak to typowe, przecież w komiksach mimo wszelkich zmian świat ma być prosty i motywy nie muszą być dogłębnie zanalizowane. Pięknie oddaje to cytat z filmowej wersji komiksu „Supermen II” – terroryści porywają turystów i planują odpalenie bomby wodorowej jeśli nie spełnione zostaną ich żądania. W redakcji gazety Clark Kent (czyli Supermen) dostaje zadaje dziwne pytanie oto, czy znane są motywy działań terrorystów. Odpowiedź jest prosta i wyjaśnia wszystko „To terroryści! Oni już tacy są!”
Komiksowy biznes
Zapewne ze względu na swe początki w prasie brukowej, komiks przez długi okres czasu uznawany był za rodzaj twórczości „niegodnej” i „dziecinnej”. Dziś taki stanowisko właściwie odeszło w przeszłość. Komiks w niektórych swoich formach jest uznawany za sztukę. Komiksy nie są już tylko „gazetami dla dzieci”, wiele z nich jest skierowanych nie tyle nawet do młodzieży co do dorosłych odbiorców. Dzięki stopniowemu rozszerzeniu grupy odbiorców, na co wpływ miało zarówno wzbogacenie fabuły, ja i formy (prace wielu rysowników, stawały się ozdobami galerii) komiks stawał się coraz lepszym biznesem. Dla przykładu komiksy z jednego tylko wydawnictw – Marvela są sprzedawane w 85 milionach egzemplarzy miesięcznie w USA oraz wydawane w 30 krajach (w 20 językach) na całym świecie, zajmując dzięki temu dominującą pozycję na rynku. Niektóre archiwalne numery komiksów, na aukcjach organizowanych dla kolekcjonerów potrafią osiągać sumy sięgające tysięcy dolarów. Bardzo szybko bohaterowie komiksów znaleźli sobie miejsce w Hollywood. Początkiem były niskobudżetowe seriale dla TV, dziś są to superprodukcję. Takie hity filmowe jak Batman, Spider-men, X-men, czy najnowszy Hulk, przynoszą ogromne zyski. Wydawcy komiksów ściśle współpracują z producentami filmów, i otwierają nawet własne wytwórnie. Bajońskie sumy przynoszą też różnego typu gadżety i gry komputerowe. Czarno-biały świat super-herosów sprzedaje się świetnie.
Bush wyjęty z komiksu
Nic więc dziwnego, że gdy po 11 września 2001r. światu nagle zaczęła zagrażać „oś zła”, twórcy komiksów mogli zacierać ręce – rysunkowi mityczni herosi znów mieli wyrazistego wroga – terrorystów. W niecały miesiąc po tragicznych wydarzeniach powstał komiks o heroicznych pasażerach, samolotu który rozbił się pod Pittsburgiem. Oficjalna wersja Białego Domu mówiąca, że samolot rozbił się, w wyniku walki do jakiej doszło na jego pokładzie, została dodatkowo potwierdzona na łamach komiksu. To co, że pierwsza wersja mówiła o jego zestrzeleniu przez myśliwce, to co, że z podobno nieczytelnej czarnej skrzynki nie można poznać szczegółów zdarzenia. Liczy się to w co uwierzą ludzi. W walkę z terrorystycznym złem, obok znanych super-bohaterów, mogli ruszyć ci nowi. W specjalnym albumie wyniesiono na piedestał bohaterskich strażaków i policjantów. Komiksy zaroiły się od amerykańskich flag, a rysownicy prześcigali się w sławieniu zagrożonego amerykańskiego stylu życia. Wcześniej w fabule komiksów nie brakowało tajemniczych organizacji terrorystycznych, teraz mogły się one wszystkie zmienić w komórki Al-Kaidy.
Mitologia komiksu zmieszała się z życiem. Wspaniali herosi walczą z potężnym złem, tak samo jak wspaniali amerykańscy żołnierze. W komiksach to zawsze przemoc jest najlepszym rozwiązaniem, a za jej usprawiedliwieniem jest fakt, ze stosowana jest w słusznej sprawie – walce ze złem. Żadna dalsza głębsza analiza nie jest tu potrzebna. Jeśli nawet bohaterowie mają wątpliwości, to tylko krótkotrwałe. Za usprawiedliwienie własnych poczynań wystarczy niegodziwość wrogów i potrzeba chronienia najwyższych patriotycznych wartości. Prezydent niczym Super-men, u którego amerykańska flaga w klapie marynarki, ma zastępować wielką literę S, pewny siebie w walce z super-złoczyńcom – nieuchwytnym i złym. Bełkot z Białego Domu doskonale odzwierciedla taki sposób postrzegania rzeczywistości. G.W.Bush to nie żaden nowy Hitler, a USA wcale nie próbuje budować IV Rzeszy. To co widzimy do przerysowanie czarno-białych schematów z amerykańskich komiksów o super-herosach. Szlachetność ich ideałów, tak jak ostateczny cel ich walki – triumf dobra nad złem – nie może budzić wątpliwości. Tak samo bez słowa sprzeciwu i bez zbędnych wątpliwości należy amerykańskie społeczeństwo ma przyjmować kolejne heroiczne czyny dzielnej U.S Army! Miliony dolarów wtłaczanych w utrzymanie przy życiu – jedynie słusznych prawd amerykańskiej mitologii – mogą jednak nie wystarczyć. Przecież w przenośni „mit oznacza fałszywy pogląd, niesłuszne mniemanie lub wymysł o jakiejś postaci lub wydarzeniu”, wystarczy sobie tylko o tym przypomnieć.
Łukasz Weber
Przypisy:
(1) Muszę wyjaśnić, że teks ten tyczy się amerykańskiego komiksu w jego komercyjnym, pop-kulturowym wymiarze, czyli przede wszystkim wydawnictw Marvel Comics i DC Comics (korzystałem z własnych zbiorów komiksów tych wydawnictw które ukazywały się w Polsce na początku lat 90’ – obecnie sporadycznie i w zacznie mniejszej skali nadal są wydawane). Pomijam więc tu zupełnie komiksy wydawnictw niezależnych i kontrkulturowych, których w USA nie brakuję.
(2) Jean Baudrillard „Ameryka” – Wydawnictow Sic! Warszawa 1998r.
(3)„żółta prasa” – określenie na masowo wydawane gazety w końcu XIX i początku XX w., w której funkcje informacyjne ustępują funkcją rozrywkowym, sensacyjnym. W późniejszym okresie prasę tego typu zaczęto określać mianem brukowej
(4) Stan Lee jest znany milionom ludzi na świecie jako człowiek, którego super-bohaterowie zasadniczo przyczynili się do triumfu wydawnictwa Marvel na rynku komiksów. Dzięki jego niesamowitej wyobraźni powstały setki legendarnych postaci, takich jak: Spider-man, The Incredible Hulk, The Fantstic Four, Iron Man, Daredevil i Dr Strange.
(5)David Riesman „Samotny tłum” – Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 1996r.
(6)Batman nr 4/1991 – Semic TM-system
(7) tamże.
(8) tamże (9) chyba takie małe nawiązanie do „ludowych procesów” Czerwonych Brygad
(10) Batman nr. 12/1991r. – TM-Semic
(11) the Punisher nr 4/1992r. – TM-Semic
(12) the Punisher nr 3/1992r. – TM-Semic
(13) the Punisher nr 9/1992r. – TM-Semic
(14) the Amazing Spider-Man nr 2/1992r. – TM-Semic