Ankieta: Dlaczego współpracuję z „Innym Światem”? #18,5 (2003)
Kilku stałym współpracownikom naszego pisma zadaliśmy zdradzieckie pytanie, dlaczegóż to chce się z nami cokolwiek robić, co ich ku temu pcha i na jakie zyski tu liczą?
Dodajmy, że nikogo nie zmuszaliśmy siłą do odpowiedzi a to, że wyszły z tego nieco laurki jest tylko i wyłącznie winą odpowiadających…
Dlaczego współpracuję z Innym Światem?
Przyznam się, że odpowiedź na to pytanie sprawia mi niejaką trudność. Nie dlatego abym miał wątpliwości co do zasadności współpracy z „Innym Światem”, lecz raczej dlatego, że takich wątpliwości nigdy nie miałem i nie mam. Gdy rzecz jest dla nas oczywista, to jest i nie pytamy dlaczego.
Ale skoro pytanie to już padło, należy na nie odpowiedzieć. Ale za nim to uczynię, kilka słów „osobistego” wstępu.
Nie jestem anarchistą, tak jak nie jestem marksistą, konserwatystą, czy liberałem. Anarchizm jest mi jednak bliski. Podzielam anarchistyczną wiarę w jednostkę. Przekonanie, że jednostka jest na tyle silna, jeśli jej tylko to umożliwić, aby kierowała sama swoim własnym życiem. W ten sposób oddajemy jej należyty szacunek.
Bardziej jednak niż kwestia nowego, wspaniałego anarchistycznego świata interesuje mnie identyfikowanie niesprawiedliwości i ich źródeł. Jak wiadomo anarchizm głównej przyczyny niesprawiedliwości dopatruje się w istnieniu państwa. Jednak nie jest ślepy na to, że niesprawiedliwość może mieć też i inne przyczyny: ekonomiczne, kulturowe, czy społeczne. Dla mnie jednak główną słabością anarchizmu jest niemożność dostrzeżenia, że państwo może pełnić także i pozytywne funkcje, będąc skutecznym narzędziem powstrzymywania niesprawiedliwości w innych obszarach naszego życia. Jest to dla mnie zbyt daleko idący pryncypializm.
Nie stoimy przed alternatywą: społeczeństwo anarchistyczne czy społeczeństwo, którego formą organizacji jest państwo. Inaczej mówiąc, realny wybór przed jakim stoimy, nie jest wyborem pomiędzy państwem a jego brakiem, a raczej wyborem między społeczeństwem bardziej sprawiedliwym, bardziej wolnym a społeczeństwem, w którym niesprawiedliwość kwitnie, a jednostka poddawana jest przeróżnym formom opresji.
W mojej opinii to właśnie „Inny świat” jest wolny od tego rodzaju pryncypializmu. Dzieje się tak dzięki osobie Szacownego Redaktora Naczelnego i grona Współpracowników, jakie skupił wokół pisma. I to właśnie dlatego współpracuję z „Innym Światem”. Czy to zadowalająca odpowiedź?
Krzysztof Kędziora
Dlaczego współpracuję z INNYM ŚWIATEM?
Odpowiedź jest i trudna, i łatwa równocześnie.
Trudna, no bo rzeczywiście: dlaczego ja, podejrzana postać lejąca wodę na młyn określonych kół, bynajmniej nie anarchista, współpracuję z anarchistycznym pismem? Co mnie z nim łączy?
No cóż – ideologicznie niewiele. Choć jestem podejrzliwie nastawiony do każdej władzy i każdej hierarchii, to nie wierzę w realność anarchizmu. Opowiadam się za decentralizacją, za demokracją bezpośrednią, ale wiele anarchistycznych postulatów (np. zniesienie granic, odrzucenie tradycyjnej obyczajowości) jest mi obcych. W rezultacie moje teksty sąsiadują na łamach I.Ś. z tekstami, z którymi absolutnie się nie zgadzam.
I bardzo dobrze. W ten sposób pojawia się przestrzeń do dyskusji. Dyskusja, swobodna wymiana poglądów jest podstawą nie tylko demokracji ale w ogóle życia społecznego. I to jest jeden z powodów, dla których pisuję w I.Ś. Cieszę się, że mogę swoje kontrowersyjne poglądy (czy też opisy nietypowych zjawisk) zaprezentować właśnie ludziom, którzy się ze mną nie zgadzają. Po to, by doprowadzić do wymiany myśli, by pobudzić do refleksji, by poszerzać horyzonty, by uniemożliwić zastygnięcie w stereotypach.
Ale w sumie nie to jest najważniejsze. Przede wszystkim pisuje w I.Ś., bo jego wydawca jest człowiekiem otwartym, uczciwym, słownym, życzliwym ludziom (sorry, Krawat, za tą laurkę). Nie bał się udostępnić mi swoich łamów w czasach, gdy nagonka na mnie osiągała szczyt. Choć w wielu punktach się spieraliśmy – zawsze grał czysto. A ja zawsze stawiałem więzi personalne, towarzyskie ponad ideologicznymi.
I dlatego odpowiedź na pytanie „Dlaczego współpracuję z INNYM ŚWIATEM?” jest w gruncie rzeczy łatwa.
Jarosław Tomasiewicz
Dlaczego właściwie wysyłam swoje wypociny do Innego Świata? Skusiła mnie obietnica wysokiego honorarium, sławy i uznania. Redaktor naczelny był wtedy po paru piwach i ja również – to wyjaśnia jego niezwykłą siłę przekonywania i moją naiwność. Dziękować Bakuninowi, że tylko do tego zdołał mnie namówić, bo kto wie jakby się to skończyło? Co tu więcej pisać będę, dostaje za darmochę autorski numer więc narzekać nie mogę. Apostolskiej misji przekazywania jakiś prawd objawionych nie mam. Jeśli się takie poczucie pojawi, znak to, że trzeba ruszyć w misję apostolską niczym delegaci Partii Umiarkowanego Postępu (w Granicach Prawa) – to lepszy sposób na dotarcie do ludzi, bo przecież nikt dziś tych anarchistycznych pism nie czyta. Ci którzy jednak INNY ŚWIAT czytają i narzekają na jego poziom, teraz już wiedzą, że wszystkiemu winien alkohol. Sądzę jednak, że dla zdecydowanej większości INNY ŚWIAT, to tylko taki produkt zastępczy. Kiedyś się zbierało znaczki, plakaty nagich kobiet lub ponętnych chłopców z periodyków takich jak „Bravo” czy „Dziewczyna”. Dziś jest się dumnym anarchistą lub anarchistką, więc trzeba na widocznym miejscu postawić jakieś czarno-czerwone gadżety. Myślę więc sobie, że niebawem zamiast swoich dziwacznych przemyśleń, zacznę podsyłać Krawatowi propozycję na rozkładówkę lub jakiś dodatek do pisma – trzeba iść z duchem czasu i odpowiadać na zapotrzebowanie anarchistycznego rynku.
Łukasz „Webciu” Weber
Dlaczego współpracuję z „Innym Światem”?
Oto 10 podstawowych przyczyn, dlaczego to robię;
- Współpracuję, ponieważ zmuszono mnie do tego szantażem i biciem. Jednak obecnie już jestem świadomy jedynej i jedynie słusznej drogi. Uważam, że wszystkie te zabiegi indoktrynacyjno-wychowawcze były czynione dla mojego dobra…
- Współpracuję, ponieważ Krawat obiecał, że osobiście pozna mnie z Herlingiem Grudzińskim.
- Współpracuję z tym pismem, ponieważ gdy poszedłem do Michnika to on zaoferował mi o połowę mniej niż Krawat.
- Jako wolontariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego dostaję przeróżne zadania do wykonania. Obecnie za zadanie zlecono mi przeniknięcie i zniszczenie od środka komórek wywrotowych na południu RP. Cel ten zamierzam osiągnąć po przez pismo „Inny Świat”, na którego czele, już wkrótce mam zamiar stanąć jako przyszły nieomylny redaktor.
- Współpracuję, ponieważ naobiecywałem niegdyś wiele rzeczy Krawatowi, a tera głupio się wycofać.
- Współpracuję, ponieważ nikt „Inny” nie chciał.
- Współpracuję ponieważ otrzymałem zapewnienie od naczelnego redaktora tegoż pisma, że po wygranej rewolucji otrzymam na własność prywatną, prawdziwy wojskowy samolot prosto z mieleckich zakładów wojskowych.
- Współpracuję, ponieważ nie wiem, co mam ze sobą zrobić.
- Współpracuję bo… a dlaczego by nie?!
- Nigdy nie współpracowałem, nie współpracuję i nie będę współpracował. A rzekome wstrętne pomówienia i oszczerstwa względem mojej osoby, jakobym był stałym współpracownikiem ów niepoprawnego pisma, jakim jest „Inny Świat” są wynikiem działań zgniłej reakcji i propagandy szerzonej przez chuligańskich prowokatorów podających się za oszukiwanych i zwalnianych pracowników.
Jędrek
Dlaczego współpracuję z „Innym Światem”?
Najprościej odpowiadając – bo lubię. Lubię gazety tworzone przez zapaleńców, którzy własny czas i pieniądze ładują w kreację, a nie konsumpcję. Lubię gazety robione, by zmienić ten świat na choć trochę lepszy. Lubię pisma, które starają się uczynić wyłom w medialnym monopolu. To tak ogólnie.
A konkretnie? Do I.Ś. pisuję od 10 lat i nie sądzę, żebym kiedyś przestał, tzn. dopóki nie umrę. Mało jest właśnie takich gazet – niedogmatycznych, otwartych na różne postawy, bez redaktora, który narzuca wszystkim swój punkt widzenia, a innych opinii nie drukuje. Większość znanych mi anarchistów to tacy sami dogmatycy jak „państwowcy”, tyle że inne mają dogmaty – dla mnie to bez różnicy, bo kolesie spod znaku „jedynych słusznych dróg” są mi tak samo obcy zarówno wtedy, gdy mają sztandar ze swastyką czy z sierpem i młotem, jak i wtedy, gdy jest on czarno-czerwony. A w I.Ś. jest miejsce dla różnych postaw, opinii i poglądów – redakcja dowiodła tego wielokrotnie, poruszając takie tematy, jakich mnóstwo „wolnościowych” dupków bałoby się w ogóle przywołać, ze strachu, że ktoś ich za to nie pochwali.
Ale poza tym, najważniejszy jest zupełnie inny powód. To kwestia osobista – otóż Krawat jest po prostu moim dobrym kumplem, jednym z najlepszych. Przegadaliśmy razem wiele nocy, wypiliśmy kilka wiader bimbru i piwa, przeżyliśmy wspólnie kilka zabawnych przygód – i po prostu w takiej atmosferze świetnie się razem coś robi. Ot, to taki praktyczny przykład tworzenia „rzeczpospolitej przyjaciół”, o której pisał Abramowski. Czego chcieć więcej?
Remik Okraska
Odkąd w 1998 roku definitywnie przestałem „wyrabiać” prasę I obiegową (etatowo, dla tytułów typu Kwartalnika Elbląskiego „TygiEL” (kontynuacja „Galerii EL”), „Obyczajów” czy „Regionów” sporadycznie pisuję, bo warto naprawdę) – zrodził się problem MIEJSC.
Prasa wielkonakładowa, wydawana przez niemieckie, francuskie, amerykańskie koncerny – nie jest zainteresowana ukazywaniem polskich PROBLEMÓW, jeno drenażem na Zachód złotówek (czyt.: euro i bagsów). Prasa lokalna, podporządkowana BEZ RESZTY interesom równie lokalnych kacyków (przerobiliśmy to z Wojtkiem hr. Ordyczńskim i Mariuszem Szumiłłą w Krasnymstawie) tworzy etos małomiasteczkowych i wiejskich cwaniaków, pazurami wczepionych w koryto.
Pozostaje obieg III i tzw. czasopisma naukowe. Te ostatnie także są ilustracją wewnątrz- czy międzyuczelnianych układów, nie gwarantują poziomu textów, tylko stały zestaw nazwisk określonej „uczonej” koterii. Czyli…
Odkąd w marcu 2000, po 10 latach, wznowiliśmy z „Lu” Soroką edycję „Ulicy Wszystkich Świętych” – kłopot zdał się rozwiązać. Szybko jednak zmieniliśmy zdanie. Publikacja materiałów głównie w swoim piśmie – prowadzi do powstania klanu, niczym w prasie naukowej czy „artystycznej”. Toteż texty nasze znaleźć teraz można w „Ulicy…” rzadko. Użyczamy piór innym – ludziom z „W paszczu”, „Konstelacji Cienia”, „Innego Świata”, „Raptusa”…
Dlaczego m.in. „IŚ”? BO JEST. Jeśliby „Krawat” go nie wymyślił, zrobiłby to ktoś inny. Może nie TAK SAMO, ale podobnie. A naprawdę? Naprawdę pisze się dla tych, którzy dany tytuł tworzą, nadają mu klimat, stanowią o JEDYNOŚCI. Gdyby Januszowi i Arkowi przyszło do łbów wydawać półrocznik, poświęcony kombajnom rolniczym – zostałbym pewnie fachmanem od śrubek, silników i sznurków… („Lu” już nim jest).
Piszemy dla spraw i ludzi, nie pieniędzy – to akurat odróżnia nas od „kolegów” z obiegu I. II – organizacji „pozarządowych” – także. Dlatego trudno nas kupić.
Chłopakom z „Innego Świata” pracy życzę, niechże ten INNY świat nadal współtworzą.
Lele
Gdy pewnego razu zacząłem sięgać po teksty o tematyce anarchistycznej, a co za tym idzie interesować się ów idejką, wśród kilku pism, które były wtedy dostępne był też „Inny Świat”. Zainteresował mnie, ponieważ posiadał i zresztą posiada do tej pory kilka ważnych cech. Po pierwsze, nie przedstawia ruchu anarchistycznego jako idei, która ma na wszystko odpowiedź i która z założenia jest doskonała. Można w nim znaleźć teksty przedstawiające ruch anarchistyczny z wielu stron, także z tych ciemniejszych, o których nie chętnie się pisze w prasie anarchistycznej. Po drugie przedstawia czytelnikom różnorodność kierunków i nurtów anarchistycznych, które między sobą się bardzo różnią a ich stanowiska dotyczące niektórych problemów społecznych są całkowicie odmienne. Po trzecie, czytając ów pisemko nie muszę doszukiwać się tekstów na tematy anarchistyczne, gdzieś pomiędzy recenzjami najnowszych płyt hard coro’wych kapel a wywiadami z punkowymi zespołami. Po czwarta, po prostu lubię rysować i robić graficzki, a jeśli mam okazję się nimi z kimś podzielić to, czemu nie. Uważam, że „Inny Świat” jak do tej pory jest najbardziej interesującym niepoprawnie politycznym pismem anarchistycznym. Mimo że obecnie ukazuje się kilka „młodszych” pism, w których można znaleźć wiele ciekawe artykuły to jednak ciągle im troszeczkę brakuje…
Andrzej Kliś