Chrześcijaństwo feministyczne #16 (1/2002)
Chrześcijaństwo jest w oczach feministek religią na wskroś patriarchalną. Nie jest to do końca słuszne, gdyż od zarania obecny był w chrześcijaństwie pierwiastek żeński – kult Matki Boskiej. Jeden z najwybitniejszych religioznawców Mircea Eliade napisał: „Teologia maryjna stanowi transfigurację najstarszego i najbardziej znaczącego hołdu, jaki od prahistorii składano religijnej tajemnicy kobiecości”. Twierdzi nawet, że „(…) teologia Maryi przejmuje i udoskonala prastare śródziemnomorskie koncepcje partenogenezy, zdolności samozapłodnienia Wielkich Bogiń”.
Mimo to na początku lat 70. pojawił się nurt tzw. feminizmu chrześcijańskiego, dążącego do zreformowania chrześcijaństwa w duchu równości płci. Chrześcijańskie feministki poszły za głosem Elizabeth Candy Stanton, która napisała: „ Emancypacja kobiet jest niemożliwa, dopóki nie zinterpretuje się Biblii z feministycznej perspektywy i nie zostanie to przyjęte jako objawienie”. Rosemary Reuther opublikowała książkę „Women-Church. Theology and Practice of Feminist Liturgical Communities”, proponując „ inkorporację feministycznej świadomości w Kościele”, co ma służyć „ odnowie zakonów i seminariów”. Sandra Schneiders, IHM w przemówieniu na konferencji „Kobiety w Kościele” wzywała, aby „chrześcijański feminizm był oparty na duchowości wyzwolenia, która zachęci wszystkich, aby stali się takimi jak my – dziećmi Boga”. Kanadyjska Konferencja Episkopatu zaczęła wydawać pismo „Green Kit” by „uświadomić kanadyjskim katolikom stopień alienacji kobiet”. Przykłady można by mnożyć.
Powstał ruch pod nazwą Kościół Kobiet, którego sukcesem stało się uzyskanie przez kobiety prawa do święceń w niektórych kościołach protestanckich, np. anglikańskim. Tymczasem w pewnym sensie było to wyważanie otwartych drzwi. Krzysztof Mazur napisał: „ Swego czasu wiele hałasu wywołało ordynowanie na duchownego kobiety w jednym z amerykańskich kościołów protestanckich. Publikatory niemal powszechnie pisały o ewenemencie i pionierstwie. Dlaczego, skoro od kilkudziesięciu lat kobiety sprawują obrzędy liturgiczne w jednym z Kościołów działających w Polsce?”
Mowa tu o mariawityzmie. Wyznanie to zapoczątkowała Felicja Magdalena Kozłowska, znana pod imieniem zakonnym Marii Franciszki lub jako „Mateczka”. W 1893 r. młoda mistyczka doznała objawienia, w wyniku którego założyła tajne Zgromadzenie Kapłanów Mariawitów, stawiające sobie za cel odnowę moralną kleru. Nazwa zgromadzenia („Marie-vita”) oznacza „życie Maryi”, której ducha miłości i czystość moralną mieli naśladować wierni. Środkiem duchowym był kult Matki Bożej oraz szczególne nabożeństwo dla Przenajświętszego Sakramentu, co znalazło odbicie w haśle ruchu: „Wszystko na większą Chwałę Bożą i Cześć Przenajświętszej Panny Maryi”.
Rychło dochodzi do konfliktu z hierarchią kościelną –mariawitom zarzucano zarówno wpływy katolickiego modernizmu jak i innowacje kultowe, a nawet… preferowanie diety jarskiej. Generał dominikanów miał też powiedzieć, że „ reforma hierarchii nie może być dokonana drogą, której dała początek niewiasta”. We wrześniu 1904 r. Kongregacja Świętej Inkwizycji orzekła rozwiązanie Zgromadzenia. „Nowinkarze” odmówili podporządkowania się silni poparciem swoich parafian (którzy bojkotowali księży zastępujących mariawitów, pikietowali kościoły itp.). Na początku 1906 roku szesnaście parafii (w sumie około 60 tysięcy ludzi) wypowiedziało posłuszeństwo Episkopatowi.
Gdy Kościół zarzucił mariawitom m.in. „poddanie się woli kobiety”, ci opublikowali „Credo”, w którym stwierdzali: „ Pan Bóg uczynił Marię Franciszkę (…) Najświętszą i dał jej te łaski, jakie dał Najświętszej Marii Pannie Matce Bożej”. Miała być ona Niewiastą z Apokalipsy św. Jana, która pokona szatana niewolącego ludzkość. Odrzucono też dogmat o prymacie papieskim i wprowadzono język narodowy do liturgii. Specyfiką mariawicką była praktyka wyboru proboszcza przez zgromadzenie parafialne. Kapłani nie pobierali żadnych opłat za posługi religijne i byli zupełnie zależni od ofiarności ludu. Nastąpiło zbliżenie wiernych i kapłanów nie spotykane do tej chwili. Jeden z publicystów katolickich napisał o nowym wyznaniu: „Mariawityzm (…) przeobraził się w rodzaj mistycznego socjalizmu religijnego. (…) Ich praca energiczna i pomysłowość, której w żaden sposób im odmówić nie można, potrafiła powołać do życia szereg domów zarobkowych, warsztatów, sklepów spożywczych, domów robotniczych, szkół ochronek i kas pożyczkowych…” Przykazanie uczciwości i pracy dla innych podniesiono do rangi powołania.
„Złoty wiek” mariawityzmu skończył się z chwilą śmierci Założycielki w 1921 r. Przywództwo Kościoła Mariawitów przyjął wówczas biskup Jan M. Michał Kowalski, przez swych zwolenników uważany za „słowiańskiego papieża”. Odwołując się twórców polskiego romantyzmu i mesjanistów takich jak Andrzej Towiański ogłosił on mariawityzm ostatnim etapem nadejścia Królestwa Bożego. Przeprowadził też szereg reform, pogłębiających szczególny charakter religii mariawickiej: w 1922 r. wprowadzono komunię wiernych pod dwiema postaciami i zezwolono na małżeństwa księży (z zakonnicami, co szczególnie bulwersowało opozycję), w 1930 zniesiono spowiedź uszną i nakazano wyłączne używanie form „bracie” i „siostro”, w 1933 zniesiono wszelkie ograniczenia pokarmowe wynikające z kalendarza kościelnego, w 1935 zrównano laikat ze stanem kapłańskim i ustanowiono tzw. kapłaństwo powszechne – wierni mogli samodzielnie sprawować obrzędy mszalne. I to, co dla feministek najważniejsze: w marcu 1929 r. zaprowadzono kapłaństwo kobiet i utworzono żeńską hierarchię duchowną.
Jeszcze istotniejsze przemiany zaszły w sferze teologicznej, gdzie doszło do feminizacji dogmatów wiary. Wedle samych mariawitów „ cześć Maryi, Matki Bożej ogarnie cały świat”. Mateczka Kozłowska miała być „Nową Ewą, zapowiedzianą na czasy ostateczne Zbawicielką świata”, a nawet „ Bożą Parakletką, Trzecią Osobą Trójcy Świętej”. Oto dowód: „ Pismo Św. Zapowiadając… Dzieło Wielkiego Miłosierdzia, jako dopełnienie Dzieła Chrystusowego, nie łączyło go z Mesjaszem-Mężczyzną, ale z Mesjaszem-Niewiastą, Oblubienicą i Małżonką Chrystusa”. Co więcej, mariawici wyprzedzili o pół wieku współczesne feministki głoszące, że „Bóg jest kobietą”. Ich zdaniem to Maryja jest Bogiem Wcielonym, Ojcem Niebieskim. Widzą to następująco: „Z Maryją Matką Bożą Bóg Ojciec zjednoczył się hipostatycznie i stał się jedną Osobą Boską, rodząc tak jak rodzą niewiasty Swego Jednorodzonego Syna”. W ten sposób Trójca Święta według mariawitów to „ Chrystus Syn Boży, Maryja Ojciec Niebieski i Mateczka Duch Święty”.
Reformy religijne Arcykapłana Kowalskiego okazały się nazbyt radykalne nawet dla większości mariawitów. W 1935 r. Kowalski został złożony z urzędu przez rebeliantów biskupa Feldmana, organizuje więc swoich zwolenników w Kościół Katolicki Mariawitów (w odróżnieniu od Kościoła Starokatolickiego Mariawitów z Feldmanem na czele). W czasie wojny mariawici, jako wyznanie specyficznie polskie, podlegali ostrym represjom, m.in. w Dachau zagazowano arcybiskupa Kowalskiego.
Mimo to Kościół Katolicki Mariawitów – ten unikalny przykład feministycznego chrześcijaństwa – przetrwał po dziś dzień. Według stanu z 1987 r. skupiał niespełna 4000 wiernych kierowanych przez 20 kapłanek i 5 kapłanów.
Jarosław Tomasiewicz