Czarne Szeregi i nie tylko… #36 (1/2012)
W 2011 roku ukazała się książka Helge Döhring, niemieckiego historyka związanego z funkcjonującym od 2007 roku, skoncentrowanym głównie na internetowych publikacjach, Instytutem Badań nad Syndykalizmem, poświęcona Schwarze Scharen (Czarne Szeregi), czyli anarchistycznym inicjatywom walki z nazizmem (1), podejmowanym przez niemieckich anarchistów w latach 1929-1933 (2). Praca ma charakter opracowania naukowego, oparta została na bogatych materiałach źródłowych, niemieckich archiwach publicznych, zbiorach prywatnych, prasie itp. (wśród osób, które udzieliły autorowi wsparcia wymieniony jest Michał Przyborowski). Należy jednak dodać, iż autor, tak we wstępie, jak i w zakończeniu pracy, nie kryje swych poglądów, rzecz jasna bliskich opisywanym wolnościowym antyfaszystom, nie stroni też od porad dla współczesnych organizacji w stylu Antify. Praca, ze względu na specyfikę omawianej materii, ma dość chaotyczną strukturę, poszczególne rozdziały różnią się diametralnie od siebie objętością. Najobszerniejszy i najważniejszy z nich poświęcony jest omówieniu poszczególnych organizacji Czarnych Szeregów w perspektywie regionalnej.
Autor postanowił pokazać antyfaszystowską aktywność jako szczególną formę działania ruchu anarchosyndykalistycznego, formę wręcz nowatorską, powstałą na skutek stagnacji i kryzysu organizacji od połowy lat 20., słabnięcia aktywności ściśle związkowej (s. 39). Anarchosyndykalizm, wbrew stereotypom niekorzystnego dla anarchizmu podłoża społecznego, kulturowego i politycznego w Niemczech, zyskał nad Renem pewne znaczenie. Jego genezą w XX wieku stał się równoległy rozwój z jednej strony anarchizmu (we właściwym rozumieniu tego pojęcia) oraz tzw. lojalistycznych związków zawodowych. Walka z bismarckowskim ustawodawstwem antysocjalistycznym zdywersyfikowała w XIX wieku strukturę ruchu robotniczego, w tym związkowego. Późniejsze jego stopniowe majoryzowanie i centralizowanie pod egidą SPD budziło opory części związkowców i na tej bazie powstała Freien Vereinigung deutschen Gewerkschaften. Na fali rewolucyjnych nastrojów końca I wojny światowej i pierwszych lat po niej, anarchosyndykalizm osiągnął w Niemczech bezprecedensową popularność. Powstała Freie Arbiter-Union, formalnie kontynuująca FVdG. Podczas apogeum popularności - jej liczebność sięgała 150 tysięcy, w kilku miastach Zagłębia Ruhry stanowiła równorzędnego partnera dla socjaldemokratów i komunistów. Jednak, wraz z odpływem rewolucyjnych nastrojów, FAUD stanowiąca zgodnie z ideałem syndykalistycznym organizację związkową, straciła większość członków i w drugiej połowie lat 20. XX w. wegetowała jako kilkutysięczna organizacja na marginesie ruchu robotniczego, współtworząc barwny ideologicznie fenomen tzw. lewicowego radykalizmu Republiki Weimarskiej. H. Döhring w jednym z najwartościowszych fragmentów pracy (ss. 40-44) omawia uwarunkowania słabości FAUD, co stanowiło zarazem podłoże powstania Schwarze Scharen. Zmiana nastrojów społecznych, represje w latach 1923-1924, konkurencja KPD, polityka partnerstwa społecznego w Republice Weimarskiej, ideologiczne odrzucanie przez FAUD kwestii zawierania układów płacowych przez związki zawodowe, wyznawania dogmatycznej zasady klein aber rein, uporczywe trwanie przy daleko posuniętym federalizmie, zmniejszającym efektywność niewielkiego już ruchu, trudności adaptacji młodszych działaczy napływających do organizacji, stanowiły kanwę porażki FAUD i przesłanki poszukiwań nowych form. Unia powróciła po części do swych korzeni, tracąc zaplecze w wielkich zakładach przemysłowych - przede wszystkim kopalniach, utrzymując zaś wpływy tam, gdzie istniał przedwojenny lokalizm, np. w Berlinie, wśród pracowników w zawodach niezwiązanych bezpośrednio z tzw. II rewolucją przemysłową, np. wśród budowlańców. Zrozumiałe, że wobec istnienia kilku niemieckich opracowań o dziejach FAUD, autor potraktował te wątki skrótowo, szkoda natomiast, iż w zasadzie wspomniał tylko o fundamentalnym dyskursie, dzielącym FAUD (a warto dodać, iż istniała w Niemczech powiązana z anarchosyndykalistami, ale formalnie ich krytykująca federacja anarchokomunistyczna) o priorytecie w relacji ekonomia - kultura. Główny nurt anarchosyndykalizmu w Niemczech, wyrastający wszak nie tylko z czysto anarchistycznych tradycji, był skłonny redukować aktywność ruchu robotniczego do kwestii gospodarczych. Działacze bliżsi anarchistycznej ortodoksji i tradycji kropotkinowskiej akcentowali kwestie przemiany świadomości, postaw jednostkowych itp., jako warunku socjalizmu. W efekcie FAUD pozostawała niejednoznaczna w tej materii i mimo oparcia swej struktury na syndykalistycznych zasadach, udziałem jej członków i organizacji były ciekawe eksperymenty społeczne, szeroka działalność organizacji społecznych, takich jak np. towarzystwo miłośników książki, ruch wolnych śpiewaków, podejmowano też próby działalności osiedleńczo-spółdzielczej itp. W mikroskali FAUD kopiowała potężne organizacje, związane z SPD i usiłującą ją naśladować KPD.
Powyższy dualizm syndykalistycznego ekonomizmu i post-kropotkinowskiej orientacji na sferę kulturowo-świadomościową znalazł odzwierciedlenie w refleksji niemieckich anarchosyndykalistów na temat faszyzmu, której autor poświęciła istotną część dzieła (ss. 20-35). Głównym teoretykiem był naczelny ideolog FAUD - i w ogóle anarchosyndykalizmu XX wieku - Rudolf Rocker. Warto dodać, iż słusznie autor przypomniał fakt, że faszyzm nie był pochodną Wielkiego Kryzysu od roku 1929, ale za jego właściwe początki należy uznawać wcześniejsze zjawiska, choćby tłumienie przez prawicowe Freikorpsy zrywów robotniczych po I wojnie światowej. Analiza faszyzmu u Rockera była po prostu fragmentem jego szerszych poglądów. M.in. zasadniczo krytykował on tzw. racjonalizację w przemyśle w latach 20., tj. dalszą koncentrację i kartelizację produkcji, jej mechanizację itp., silnie odwołując się do czynnika humanistycznego, potrzeby odczuwania szczęścia w pracy, uzyskania przez człowieka wszechstronnego wykształcenia, wskazując, iż procesy tejże racjonalizacji ogłupiają zatrudnionych, czyniących ich bezwolnymi, redukując do roli kolejnej maszyny. Rocker przewidywał dalszą koncentrację produkcji i tworzenie wspólnych rynków w Europie i w Azji na wzorach USA (s. 24). Faszyzm stanowił po prostu odpowiednik polityczny tych procesów. Monopolowi ekonomicznemu, jednemu rynkowi i kartelom musi odpowiadać forma polityczna, a takową stwarza faszyzm i dyktatura. Dlatego wielki kapitał sponsorował faszystów. Przy tym ograniczenie uprawnień socjalnych klasy robotniczej i powszechnych swobód politycznych zabezpieczają istnienie samego kapitalizmu (s. 27). Rocker, będąc zatem w wielu aspektach bliski marksistowskim analizom, zarzucał im jednak niedoceniania czynnika subiektywnego, duchowego itp., to, że socjalizm w wydaniu socjaldemokratów zatracił charakter ideału kulturowego (s. 33). Sam skłonny był widzieć w każdej władzy formę teokracji. „Tak, jak w religii bóg jest wszystkim, a człowiek niczym, tak w polityce państwo jest wszystkim, a poddany niczym”(s. 29). Faszyzm to w istocie „prymitywny ruch religijny w politycznych ramach”, swoisty szczyt religijności (s. 30). Autor praktycznie nie odniósł rockerowskich analiz do funkcjonujących w innych nurtach ruchu robotniczego, a wnioski mogłyby być nader ciekawe (pominął też kwestie dyskusji o faszyzmie w międzynarodówce berlińskiej). O ile na lewicy wszyscy zgodnie widzieli w faszyzmie rolę wielkiego kapitału, to część teoretyków socjaldemokracji nie podzielała komunistycznej wizji, ograniczającej faszyzm do intrygi wielkich kapitalistów. Dostrzegała za to kwestie czynników nieekonomicznych, kulturowych, poprzez które faszyzm dotarł nawet do części niższych warstw społecznych oraz akcentowała znaczenie warstw średnich w zapleczu faszyzmu. Oba te wątki obecne były także u Rockera. Zdanie, iż „faszyzm jest obroną drobnej burżuazji przeciw jej proletaryzacji w schyłkowej epoce kapitalizmu” (s. 28) można znaleźć byłoby u innych teoretyków, już spoza anarchizmu. W tym miejscu zdecydowanie przydałaby się szersza refleksja i porównanie. Patrząc zaś na liczne krytyki komunistów i socjalistów, których Rocker nie szczędził w kwestii winy za rozwój faszyzmu, można odnieść wrażenie, iż był bliski komunistom w krytyce SPD (za zburżuazyjnienie tej partii, fatalizm ekonomiczny, przyzwolenie na stłumienie rewolucji lat 1918-1923; autor skorzystał z ironicznego określenia lękliwej polityki SPD mianem bismarcksizmu) oraz zarazem bliski socjaldemokratom w krytyce KPD (dogmatyzm, autorytaryzm, tendencje dyktatorskie).
Autor zwrócił uwagę na fundamentalny dla anarchizmu problem pacyfizmu. Jak wiadomo anarchizm w swych dziejach obejmował szerokie spektrum poglądów, od pacyfizmu - nawet w skrajnych postaciach - po aprobatę przemocy rewolucyjnej. Słusznie H. Döhring podkreślił stereotypowość opinii o pacyfizmie FAUD, pokazując, że rzeczywistość była bardziej skomplikowana, a nawet znany z pacyfizmu anarchistyczny pisarz Erich Mühsam nie odrzucał całkowicie przemocy. W bardzo ważnym wątku pracy autor pokazał istotne fragmenty dyskusji FAUD w latach 20., gdzie starli się na łamach czasopism i na kongresie zwolennicy biernego oporu z Fritzem Oerterem na czele oraz liczni działacze dopuszczający przemoc. Warto dodać, iż mimo niechęci względem komunistów, wielu członków FAUD uczestniczyło w rewolucyjnych starciach zbrojnych, zwłaszcza w Zagłębiu Ruhry w latach 1919-1923. Tendencje aprobaty sięgania po przemoc nasiliły się w latach 30., szczególnie wśród młodych działaczy (ss. 53-54) (3).
Od roku 1929 w Niemczech trwał gigantyczny kryzys gospodarczy, paralelny z czym stał się rozwój ulicznej przemocy, zwłaszcza terroru w wykonaniu SA. Partie robotnicze, i SPD i KPD dysponowały własnymi, znaczącymi liczebnie bojówkami. Ulice wielu miast stały się areną krwawych jatek, z ofiarami śmiertelnymi włącznie. Słabnąca FAUD nie była w stanie włączyć się do walki w szerszej skali. Jednak wśród jej działaczy w różnych miastach dojrzewała i chęć i świadomość potrzeby przeciwstawienia się terrorowi SA, ochrony własnych zebrań i w ogóle robotniczych dzielnic. Wiązało się to także z dążeniem do odnowy ruchu, przerzucenia pomostów do niektórych innych środowisk lewicowych. Czarne Szeregi nie były jednak faktycznie jedną organizacją, prostym odpowiednikiem popieranego przez socjaldemokratów i część partii centrowych Reichsbanner Schwarz-Rot-Gold czy komunistycznego Roter Frontkämpferbund. Można raczej mówić o spontanicznych, lokalnych próbach organizacji antyfaszystowskich, przyjmujących różne nazwy. Nie powinno to dziwić. FAUD była, jak niemal każda organizacja anarchistyczna, zdecentralizowaną, uwzględniała samodzielność i podmiotowość każdego indywidualnego i zbiorowego uczestnika. Przeżywała poza tym kryzys organizacyjny. Jej działania w różnych częściach kraju wyglądały odmiennie. W latach 1930-1932 antyfaszystowskie organizacje, tworzone przez członków FAUD pojawiły się w kilkunastu miejscach Niemiec, co ciekawe, nie zawsze paralelnie do liczebności Unii na danym terenie. Różne formy Schwarze Scharen istniały w Berlinie (mimo, iż stolica państwa była głównym ośrodkiem FAUD, to Czarne Szeregi miały tam epizodyczny charakter), Darmstadt i Kassel w Hesji, Suhl w Turyngii, Wuppertal i Bochum w Zagłębiu Ruhry, w Akwizgranie w Nadrenii. Największy i najaktywniejszy ośrodek funkcjonował na Śląsku.
Wadą książki Helge Döhring jest problem z rozróżnieniem działań Schwarze Scharen i FAUD jako takiej, nie można jednak winić za to autora. Jedna z najważniejszych tez pracy wskazuje, iż nie należy anarchosyndykalizmu w Niemczech traktować jako spójnej całości, ta różnorodność obejmowała i FAUD i same Schwarze Scharen (ss 132-133). W istocie Czarne Szeregi stanowiły w niemal każdym przypadku niewielki krąg głęboko wtajemniczonych osób, złożony z aktywistów FAUD. Ich działalność polegała przede wszystkim na propagandzie. Warto przytoczyć epizod z Berlina, gdy akcję werbunkową prowadzono poprzez agitację domową, co autor przyrównał do działań Świadków Jehowy (s. 74) (4). Czarne Szeregi próbowały rekrutacji wśród bezrobotnych. Współpracowały w ramach antyfaszystowskich aliansów z członkami grup ultralewicowych, dysydenckich z ruchu komunistycznego i socjaldemokratycznego, a zwłaszcza z unionistami. Wadą, zwłaszcza dla polskiego czytelnika, pozostaje brak wyjaśnień ideowego charakteru tych organizacji, a np. związki FAUD z unionizmem (słowo Unia w nazwie federacji było nieprzypadkowe) były bardzo istotne, można powiedzieć, że ideologicznie, skądinąd podzielony wewnętrznie unionizm, stanowił pomost między komunizmem a anarchosyndykalizmem. W istocie większość książki to opisy, pełne cytatów, grupek anarchistycznych antyfaszystów i ich raczej rachitycznej działalności. Liczebność Schwarze Scharen była bardzo nikła, w skali całej Rzeszy nie przekroczyła paruset osób.
Dla polskiego czytelnika najciekawszy jest tu wątek śląski i to nie tylko dlatego, iż Czarne Szeregi najwięcej chętnych znalazły w takich miastach jak Racibórz, Bytom, Bobrek-Karb (dziś część Bytomia), Zabrze i Mikulczyce (dziś jedno miasto), Gliwice oraz Kietrz, Olesno i Turze na Śląsku Opolskim. Znamiennym, choć przez autora nie wyeksponowanym, a widocznym dla polskiego czytelnika, jest fakt dominacji wśród grona śląskich aktywistów osób o polskich nazwiskach. Zdając sobie sprawę z labilności i relatywności ówczesnych etnicznych podziałów polsko-niemieckich na Śląsku, być może warto przypomnieć hipotezę o możliwej podatności osób polskiego pochodzenia wśród klasy robotniczej w okresie rewolucyjnym na anarchosyndykalistyczne hasła. Wszak osoby o takim pochodzeniu, tak w Westfalii, jak i na Śląsku z reguły zasilały niższe segmenty klasy robotniczej, słabiej socjalizowanej przez SPD. Wśród śląskich liderów znajdował się wieloletni działacz FAUD i po 1933 roku kluczowa postać polskiego anarchizmu - Alfons Pilarski (w Polsce kojarzony pod imieniem Tomasz). Co ciekawe, Śląsk, a konkretnie Bytom okazał się być miejscem, gdzie pojawiła się kwestia przemocy zbrojnej w wykonaniu anarchistów. W incydentalnych przypadkach na terenie Rzeszy członkowie Schwarze Scharen dysponowali pojedynczymi sztukami broni palnej. Tymczasem w Bytomiu kilkudziesięcioosobowe Czarne Szeregi zdaniem autora były gotowe do otwartej walki klasowej na militarnym polu, dysponując m.in. ładunkami wybuchowymi. Autor z daleko idącą przesadą widział w tym wręcz przygotowania do przyszłych rozstrzygnięć podobnych do sytuacji hiszpańskiej (s. 135), przekonując o nie przypadkowości i poważnym charakterze śląskiej organizacji. Jednakże doszło do rozbicia konspiracyjnej struktury przez policję i represji wobec członków Czarnych Szeregów. Generalnie działalność organizacji zamarła wraz z ustanowieniem hitlerowskiej dyktatury. Autor niestety nie pokazał, poza enigmatycznymi wzmiankami, prób konspiracji już w okresie dyktatury hitlerowskiej, za które dziesiątki działaczy FAUD zapłaciły represjami. Taką aktywność niektórzy działacze podejmowali tak we własnym kręgu, jak na przykład w antyfaszystowskiej subkulturze Zagłębia Ruhry - tzw. Edelweißpiraten. A warto dodać, iż Unia szykowała się do konspiracji na długo przed 1933 rokiem. Nieprzypadkowo 15. lutego 1933 roku FAUD rozwiązała się (s. 36).
Najciekawszą częścią pracy zdają się być biogramy wybranych działaczy, pokazujące dramatyzm losów anarchistów po 1933 roku, w tym tych, którzy po ucieczce z Rzeszy trafiali do Hiszpanii. Niektórzy znaleźli się w rękach Gestapo po zajęciu Francji przez Niemcy. Dopełnieniem dramatu stały się represje tych anarchistów, którzy po 1945 roku mieszkali w radzieckiej strefie okupacyjnej. W kontekście modnych dyskusji o polityce historycznej warto tu wspomnieć przykry przypadek jednego z członków Czarnych Szeregów - Bernharda Pachy, który przeszedł heroiczny szlak walk w Hiszpanii, potem internowania we Francji, aresztowania przez Gestapo. Po wojnie został w Polsce, ale traktowany jako Niemiec wyjechał do RFN. Autor przypomina jego starania o uznanie go w ramach ustawy o zadośćuczynieniu za prześladowanego politycznie przez nazistów. Odmawiano mu tego prawa, przekonując, iż w był na Śląsku represjonowany z tytułu nielegalnego posiadania broni, a nie ze względów politycznych (ss.145-155). Cytowane w książce wspomnienia innego anarchisty, Heinricha Friedetzky’ego, pokazują paradoksy tego dramatycznego okresu historii. Wkrótce po przybyciu do Hiszpanii śląski anarchista dostał się do włoskiej niewoli, co uratowało mu życie, gdyż np. falangiści mieli w zwyczaju rozstrzeliwanie jeńców. W obozie podał się za Czecha, by uniknąć deportacji. Po zajęciu Czechosłowacji i weryfikacji danych trafił do hitlerowskich kacetów. Więcej szczęścia miał jego towarzysz, udający obywatela Polski, gdyż po wybuchu II wojny światowej niemożliwe okazało się sprawdzenie jego danych. Autor przyznał, iż historyczne znaczenie Czarnych Szeregów było niewielkie, nawet dla samego anarchizmu (s. 138). Dostrzegł relatywność wszelkich generalizacji. Okazało się bowiem, że średnia wieku członków organizacji nie potwierdza tez o nadreprezentacji młodzieży. Różnie było także z nowatorstwem i przekraczaniem granic w ruchu robotniczym. W jednym z ocalałych dokumentów programowych, kluczowych dla Schwarze Scharen, była mowa o walce nie tylko z faszyzmem, ale przeciw „wszystkim wrogom syndykalizmu”, a współpraca z zewnętrznymi podmiotami obejmowała z reguły rachityczne grupki ultralewicy, a nie komunistów i socjaldemokratów (s. 133).
Nieadekwatne do naukowego charakteru większości opracowania pozostają porady, udzielane przez autora współczesnemu ruchowi antyfaszystowskiemu, zarzucające mu niedostatki świadomości, odwagi i na ulicach i w polemikach z przeciwnikami, tchórzostwo, prymat działań pośrednich, brak zaplecza związkowego. Generalnie H. Döhring uznał to za fragment postępującego po 1968 roku przenikania kultury burżuazyjnej do robotniczej. Pragmatycznie wzywa do zachowania różnorodnych płaszczyzn aktywności (ss. 138-141).
W pracy razi nieuzasadnione sięganie po monstrualnie długie cytaty (np. ss. 17-19). Zwraca uwagę, niestety często spotykany za Zachodzie błąd, gdy autor utożsamił Powstanie Warszawskie z Powstaniem w Ghetcie, czyniąc z Pilarskiego uczestnika tego drugiego. Dalece mylące jest również zdanie ze strony 144, iż T. Pilarski „żył i walczył w Hiszpanii do listopada 1938 roku”, podczas, gdy pobyt czołowego już wtedy działacza ZZZ w Hiszpanii, o ile w ogóle miał miejsce, to nosił epizodyczny charakter.
Praca warta jest polecenia, ale by jej lektura dla osób zainteresowanych dziejami anarchizmu miała sens, należy ją poprzedzić lekturami innych, głównie niemieckich autorów o działalności FAUD.
Rafał Chwedoruk
Przypisy:
(1) Który autor określa, niestety niestosowanym w Polsce, określeniem hitlerofaszyzmu. Warto też zwrócić uwagę na inne niespotykane w Polsce pojęcie – softfaszyzm;
(2) Biogram autora, czyt. s. 181;
(3) Autor niestety nie omówił skomplikowanych losów anarchosyndykalistycznej młodzieży w obrębie ruchu. Ciekawym przyczynkiem do odporności ruchu wolnościowego względem militaryzacji polityki w latach 30. XX w. jest kwestia mundurów. Autor dokładnie opisał stroje Czarnych Szeregów - s. 55, rzecz jasna, składające się niemal wyłącznie z czarnych elementów;
(4) Jako godną polecenia współczesnym ruchom społecznym można podać akcję Czarnych Szeregów, których członkowie w heskim Kassel, korzystając z wpływów wśród pocztowców, spowodowali, iż lokatorzy kamienic zamiast wezwań do zapłaty rachunków, otrzymali apele o ich niepłacenie (s. 116).
Helge Döhring, Schwarze Scharen. Anarcho-syndikalistische Arbeitwehr (1920-1933), Edition AV, Lich 2011