G8, Live8 i Afryka, wznosząc hipokryzję na nowe poziomy #22 (2/2005)
Chekov Feeney
Zawsze istnieje pokusa, aby przyjmować z wdzięcznością jakiekolwiek wysiłki podjęte w dobrej intencji uczynienia świata lepszym miejscem, a ci, którzy koncentrują się na krytyce starań innych dążących do jego naprawy, łatwo mogą poczuć się odsunięci jako cynicy i malkontenci. Tak więc, choć prawdopodobnie wielu uważa ideę ruchu skierowanego przeciwko biedzie i ujmującego się za sprawiedliwością społeczną, za którym stoją najbogatsi ludzie na ziemi (Bono i Bill Gates, by wymienić tylko dwóch), za małe, przejściowe dziwactwo, większość ludzi uznała, że „w końcu coś oni robią”, tak więc winni być popierani.
Tym niemniej to ważne, byśmy się zapytali, do czego obecnie oni wzywają i czy samo w sobie jest to dobre. Jednym z ustanowionych celów Live 8 oraz ruchu Make Poverty History (MPH) było podniesienie świadomości na temat Afryki. Wszystko to bardzo dobrze, ale w jaki sposób podnosi się tą świadomość? Mało kto na świecie nie zdaje sobie z tego sprawy, że Afryka jest biedna. Poza prostym posłaniem dotyczącym nędzy Afryki – jako takim niezbyt użytecznym – wydaje się, że posłanie wzywające do mobilizacji mogłoby przekonać przywódców państw należących do grupy G8, tj. USA, Wielkiej Brytania, Francja, Niemcy, Japonia, Włochy, Kanada oraz Rosja do tego, aby pomogli Afryce darując jej długi. Niestety, jest ono tak kłamliwe i źle skierowane, że bardziej niż podniesieniu świadomości służy tylko umocnieniu złudzeń co do sposobu działania świata.
Rzeczywistość G8
Liderzy G8 są dalecy od tego, by spędzać swe dni troszcząc się o to, w jaki sposób podnieść Afrykę z biedy. W rzeczywistości spędzają swój pracowity żywot aktywnie zapewniając, że Afryka pozostaje biedna i robią to całkiem świadomie. Historycznie, bogate narody kolonizowały ją i osadzały imperialną administrację, precyzyjnie zapewniając stały przepływ bogactwa z Afryki na Zachód. Od zakończenia bezpośredniej kolonizacji w rzeczywistości mało co się zmieniło. Bogate nacje nadal regularnie przeprowadzają militarne interwencje, aby wesprzeć cieszące się ich względami dyktatury zbrojne i zapewnić bezpieczeństwo swym interesom ekonomicznym.
Rządy zachodnie były bezpośrednio odpowiedzialne za brutalne i skorumpowane panowanie takich potworów, jak: Mobutu, Moi, Taylor i wielu jeszcze bardziej okrutnych dyktatorów. Całe historyczne świadectwo sugeruje, że były one całkiem szczęśliwe powodując nieprzebrane pokłady cierpienia, aby zabezpieczyć swe ekonomiczne interesy i nie ma jasności, że ich siły policyjne mają w ogóle jakiś inny cel.
Interwencja zbrojna
Choć dzisiaj nie są tak skore, aby użyć sił zbrojnych (choć robią to nadal – w ciągu trzech ostatnich lat Liberia i Wybrzeże Kości Słoniowej zostały „najechane” przez oddziały zachodnie), to tylko dlatego, że nie muszą tego robić. Kryzys długów Trzeciego Świata z lat 80. pozostawił większość krajów afrykańskich solidnie zadłużonych wobec międzynarodowych instytucji finansowych, tj. Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Wiele z tych długów pierwotnie zostało udzielonych przez zachodnie banki afrykańskim dyktatorom (w większości osobiście wybieranym przez zachodnie rządy), tak więc mogli oni brutalnie traktować ludność, a także zapewniać ciągłość przepływu bogactwa i zasobów naturalnych z Afryki na Zachód. Międzynarodowe finanse są tym, czym są, więc państwa afrykańskie muszą płacić ciężkie raty, a większość z nich jest dziś zmuszona spłacać dług znacznie wyższy, niż kiedykolwiek one zaciągnęły i będą go jeszcze długo winne. Zadłużenie to zostało wykorzystane przez kraje zachodnie jako bardzo mocny kij. W latach 80. i 90. narzuciły one strukturalne programy przystosowawcze zw. „Structural Adjustment Programs” skierowane do krajów, które mają problemy w zwracaniu swych pożyczek. Te programy były pomyślane jako udzielenie gwarancji, że kraje, których ludność cierpi głód, były w stanie odpłacić zainteresowaniem ich długami wobec zachodnich banków, co w żargonie ekonomicznym zwie się „makroekonomiczną równowagą” [ang. „makro-economic stability”]. Wyjątkowo wzmocnione kraje afrykańskie chcąc przyciąć wydatki na cele socjalne, wymawiają posady wielkiej rzeszy urzędników publicznych, a znaczną część ich pieniędzy kierują na spłatę długu. W rezultacie, większość państw afrykańskich więcej pieniędzy daje bankom zachodnim, niż wydaje na system opieki zdrowotnej, czy edukację.
Odciążenie zadłużenia
Ale oczywiście, mimo wstydliwej przeszłości, darowanie zadłużenia byłoby w końcu punktem wyjścia we właściwym kierunku. Mógłby to być przypadek, gdyby dziś G8 uznało darowanie długów, ale w rzeczywistości jej program odciążenia zadłużenia jest mniej więcej taki sam, jak skompromitowane strukturalne przystosowanie przebrane w kostium dobroczynności. Tylko niewielka liczba krajów kwalifikuje się do programu odciążenia długów (obecnie 18 w Afryce) i są one wybierane głównie ze względu na ich lojalność wobec zachodniego kapitalizmu. Z ulgą w zadłużeniu jest również związana pewna ilość towarzyszących jej 'warunków’, które domagają się „eliminacji przeszkód stawianych prywatnym inwestorom, zarówno rodzimym, jak i zagranicznym”.
To inny sposób mówienia o tym, że domagają się one końca takich spraw, jak bezpłatne usługi wodociągowe, bezpłatna edukacja publiczna i opieka zdrowotna, gdyż te wszystkie sprawy są przeszkodą dla prywatnego inwestora. Tak więc w gruncie rzeczy rządy lojalne wobec grupy G8 będą miały anulowane zadłużenie tak długo, jeśli tylko obiecają, że przestaną wydawać pieniądze na nieszczęsny, acz bardzo dobry plan postępowania z nędzą. Kiedy przychodzi do jego załamania, ulga w zadłużeniu jest właśnie inną miarą makroekonomicznej równowagi. Dług wobec banków, który nigdy nie może być zwrócony, zostanie spłacony przez zachodnich płatników podatków, a rządy afrykańskie zostaną uchronione przez podniesieniem w przyszłości tych podatków dzięki zapewnieniu, że nie kusi ich wydawanie pieniędzy na biednych. Dobrze dla banków, źle dla wszystkich pozostałych.
Live 8 i dobroczynność
W końcu Live 8 i kampanie Make Poverty History (MPH) są raczej częścią problemu, niż jego rozwiązaniem. Zbudowały one mit nt. zadłużenia i roli, jaką w nim odgrywają bogate państwa. Mieszanie przez Boba i Bono politycznej naiwności z wyjętym spod kontroli ego oznaczało ich upadek. Dla uwikłanych w to instytucji charytatywnych i organizacji pozarządowych (NGO-ów) to po prostu bardzo efektywne narzędzie PR i miłe, małe źródło dochodów, i choć prawdopodobnie wiele z nich wiedziało, jak bardzo źle obrano cel tej całej sprawy, w tej sprzyjającej sytuacji nie zamierzały one wprowadzać zamieszania i chwytały szanse na pozyskanie z grantów najlepszych w dekadzie funduszy.
Pozostało niewielu radykałów, anarchistów i socjalistów, którzy pokazują to, że cesarz jest nagi. Zbieranina starzejących się gwiazd rocka związanych z politykami nie zamierza zmienić świata, szczególnie, kiedy politycy są tymi samymi ludźmi, którzy spędzają swe pracowite życie udzielając gwarancji sprawiającej, że Afryka pozostaje biedna. Koniec końców, jakikolwiek ruch przeciwko afrykańskiej biedzie nie będzie niczym innym, jak tylko sposobem na uciszenie poczucia winy przez bogatych hipokrytów, gdy tylko dotyka się sedna tego oczywistego problemu. Przy pomocy ludności w Afryce szczypta miłosierdzia nie jest pierwszym krokiem. Pierwszym krokiem jest zaprzestanie jej dokopywania.
Za „Workers Solidarity” no.87
Tłum. Agnieszka Maria Wasieczko