Historia protestów przeciwko elektrowni atomowej Żarnowiec #35 (2/2011)
Pierwsze protesty przeciw budowie EJŻ (Elektrowni Jądrowej Żarnowiec) miały miejsce pod koniec 1984, ich organizatorem był Polski Klub Ekologiczny, jednak ich słabe nagłośnienie i trzymanie się legalnych form sprzeciwu sprawiło, że nie przyniosły one żadnych skutków. Sytuacja zmieniła się radykalnie po awarii w Czernobylu i włączeniu się do działań przeciw budowie EJ grup nieformalnych, które nie dbały o przestrzeganie legalności protestu, co widać od pierwszych akcji WiP (Ruchu Wolność i Pokój), demonstracji 1 V w Krakowie, sitingu 2 V na Świdnickiej we Wrocławiu, marszu kobiet z dziećmi w wózkach tamże 9 V i wielotysięcznego marszu 1 VI 1986 w Krakowie, czy na „dniach UG” w Sopocie i Gdańsku. Jednocześnie Ruch Społeczeństwa Alternatywnego z Gdańska wydał numer specjalny swego pisma Homek (dodatek nr 3) poświęcony ekologii, w tym katastrofie w Czernobylu i protestom przeciw budowie EJŻ. Sitingi, konferencje prasowe, zbieranie podpisów pod pismami do władz o zaprzestanie budowy EJŻ, akcje ulotkowe i plakatowe odbywały się potem sporadycznie w różnych ośrodkach, szczególnie w kolejne rocznice awarii pod Kijowem. Najbardziej spektakularną była pikieta w Gdańsku 16 X 1987, gdzie czterech uczestników WiP przebranych za zwierzęta weszło na dachu apteki we Wrzeszczu, rozwieszając transparent i rozrzucając ulotki. Miejsce manifestacji oraz obecność dużej ilości gapiów utrudniały interwencję milicji, która zatrzymała działaczy WiP dopiero po zejściu z dachu. W tym samym czasie inni działacze ruchu rozrzucali ulotki w różnych punktach miasta. Na marginesie działań radykalnych akcję edukacyjną prowadziły Franciszkański Ruch Ekologiczny, Gdańskie Forum Ekologiczne czy Gdańskie Towarzystwo Naukowe, co jednak nie wyszło poza wąski krąg ich współpracowników. Z kręgiem działań eksperckich wiąże się też sprawa śmierci Z. Wołoszyna z Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej, prowadzącego własne badania nt. skali promieniowania w Polsce po awarii w Czernobylu, który zginął 9 I 1987 w tajemniczych okolicznościach.
W międzyczasie wypłynęła sprawa składowania odpadów radioaktywnych. Władze nie były przygotowane na realne funkcjonowanie EJ, brakowało np. składowiska odpadów, a próby jego rozbudowy w fortach w Różanie i budowy w Międzyrzeczu wywołały opór miejscowej ludności (demonstracje w Międzyrzeczu) i władz lokalnych (w Różanie miejscowa Rada Narodowa w X 1987 r. wystosowała protest do Rady Krajowej PRON, Ministerstwa Ochrony Środowiska, wojewody ostrołęckiego etc. Również Rada Miejska PRON w Międzyrzeczu włączyła się w akcję przeciw budowie składowiska). Sitingi w Gorzowie oraz głodówka i masowe protesty w pobliskim Międzyrzeczu doprowadziły do rezygnacji z budowy, co uratowało też znajdujący się w tutejszych bunkrach rezerwat nietoperzy. Sukces ten udowodnił, iż skuteczne działanie wymaga włączenia się doń społeczeństwa. Widać to było także po innych akcjach ekologicznych WiP, jak np. w sprawie huty aluminium w Siechnicach pod Wrocławiem. W tym sensie właściwa kampania anty-żarnowiecka zaczęła się dopiero na początku 1989 w Gdańsku. Gdańska grupa anarchistyczna, Ruch Społeczeństwa Alternatywnego (RSA), kwestię energetyki jądrowej i budowy EJŻ podnosił już rok przed tragedią w Czernobylu. Także na forum WiP działacze trójmiejscy, wywodzący się z RSA, zwracali na to uwagę, co znalazło swoje odzwierciedlenie w Deklaracji ideowej WiP. W opinii działaczy RSA, akcje elitarne, jak sitingi, nie mogły przynieść rezultatu i należało przejść do akcji masowych.
W tym czasie (na przedwiośniu 1989) było to stosunkowo proste, ludzie (zwłaszcza młodzi) chętnie protestowali, a nawet bili się na ulicach, ale tu chodziło właśnie o to, by tego uniknąć. Był pomysł, aby zacząć od mszy za ofiary Czernobyla, co pozwoliłoby się zebrać w sposób bezpieczny, a po mszy rozpocząć pochód; pomysł padł, bo ksiądz się wystraszył, trzeba było zacząć na ulicy. Jak?! Zaproponowałem ul. Długą-Długi Targ w Gdańsku (centrum miasta) w piątek o godz. 16-ej (w razie zatrzymania na 48 godzin wyszłoby się w niedzielę wieczór, co mogło uchronić przed szykanami za nieobecność w pracy czy szkole). Demonstracja odbyła się 24 II 1989. Zdaniem SB w manifestacji wzięło udział ok. 70 działaczy i ok. 200, a w kulminacyjnym momencie ok. 1 tys. osób. Zdecydowano się jednocześnie na jej cotygodniową kontynuację aż do skutku. Marsze na Długiej i Długim Targu w Gdańsku przybrały charakter regularny, powtarzając się co tydzień aż do wakacji (analogiczne akcje miały miejsce od III 1989 w Poznaniu, gdzie protestowano przeciw budowie drugiej EJ w Klempiczu). Z czasem coraz częściej wydostawały się poza ten obszar, kierując się pod budynek KW PZPR, co w końcu doprowadziło do rozmów z władzami. Ich efekty to m.in. spotkanie 19 V 1989 w Klubie Międzynarodowej Prasy i Książki na Długim Targu w Gdańsku (obie strony pozostały przy swoim stanowisku) i powstanie Placu Wymiany Pozytywnej. Z jednej strony w demonstracjach w miarę zbliżania się wakacji i legalizacji opozycji (nie było powodu do walki z władzą dla tych, co brali udział w protestach z powodów politycznych, nie ekologicznych) manifestacje stały się mniej liczne, z drugiej coraz więcej organizacji, legalnych i nielegalnych, włączało się do protestu: ruch ekologiczny Wolę Być, Franciszkański Ruch Ekologiczny, Federacja Młodzieży Walczącej, Ruch Twe-twa, LOP, Polski Klub Ekologiczny i inne. To dziełem części z nich była jedyna legalna manifestacja, 22 IV 1989, na placu Zebrań Ludowych w Gdańsku. Protestowały także organizacje nie związane z ekologią - np. Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie - i choć ograniczało się to do oświadczeń, miało wagę ze względu na ich rolę społeczną oraz jako wyraz opinii publicznej w rodzącej się demokracji.
W czasie, gdy w Gdańsku i Poznaniu zaczęły się demonstracje, w Warszawie kwestia EJŻ stała się przedmiotem dyskusji tzw. pod/stolika ekologicznego w ramach rozmów okrągłego stołu (14 II-10 III 1989). Na 28 kwestii nie uzgodniono jednej, atomistyki. Rząd chęć budowy EJ motywował ekologią (w porównaniu z brudną energią opartą na węglu) i potrzebami gospodarki, choć ta ewidentnie wchodziła w stan kryzysu. Strona solidarnościowa mówiła o bezpieczeństwie pracy EJ, braku składowiska odpadów i zasad zamknięcia zakładu po eksploatacji, optując jednocześnie za przeznaczeniem środków finansowych na oszczędzanie energii, unowocześnienie tradycyjnych metod jej wytwarzania i rozwój technologii opartych o źródła odnawialne. Niewiele zmieniło przejęcie władzy przez solidarnościowy rząd Mazowieckiego 24 VIII 1989. W tej sytuacji po wakacjach wznowiono protesty w Trójmieście, rozszerzając ich zakres: blokada ruchu w centrum miasta, marsz na Urząd Miasta, wtargnięcie na obrady regionalnej Solidarności, a w końcu blokada portu w Gdyni. Obok akcji w Trójmieście działacze ekologiczni rozpoczęli akcje wyjazdowe, np. pikietę podczas obrad Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów na temat losów EJŻ od 31 X do 9 XI 1989 (zespół ekspertów KERM nie podjął jednoznacznej decyzji). Kilka dni później, w związku z wpłynięciem do portu w Gdyni statku z elementami reaktora dla EJŻ, Solidarność portu wezwała swoich członków do bojkotu i nie uczestniczenia w przeładunku, a jednocześnie wystąpiła z apelem do rządu o przeprowadzenie referendum w/s zamknięcia EJ. Nazajutrz, 16 XI o 5:00, w budynku terminalu portowego rozpoczęła się pikieta zorganizowana przez ruchy: WiP, Wolę Być, Twe-twa, RSA, Ruch Społeczeństwa Zaangażowanego, FMW, Federację Zielonych oraz Solidarność Dym. Protestujący zapowiedzieli blokadę transportu elementów reaktora. 19 XI rozpoczęła się 10-dniowa głodówka, jednocześnie 30 XI odbyły się demonstracje w Gdańsku na Długim Targu - zakończone zajęciem Domu Prasy na Targu Drzewnym - i w budynku Sejmu w Warszawie. Wobec braku jednoznacznych decyzji władz, część pikietujących 8 XII rozpoczęła głodówkę bezterminową (odbywała się ona na terenie akademików UG w Oliwie). Elementy reaktora wywieziono z portu 14 XII, doszło przy tym do pobicia uczestników blokady przez pracowników EJŻ. 22 XII rząd podjął decyzję o wstrzymaniu budowy na rok, w celu zebrania danych i opinii na temat dalszego losu EJŻ. 8 I 1990, po wtargnięciu na obrady regionalnej „Solidarności”, poparcie dla protestu wyrazili przedstawiciele 110 komisji zakładowych.
Z żądaniem referendum 13 I wystąpiło Porozumienie Komitetów Obywatelskich Solidarność województwa gdańskiego, a 17 I Wojewódzka Rada Narodowa. 20 I, po obietnicy przeprowadzenia referendum społecznego, złożonej przez działaczy Porozumienia Komitetów Obywatelskich i Klubu Inteligencji Katolickiej, głodujący ustąpili, przerywając po 44 dniach protest. 25 I doszło do burzliwej debaty sejmowej na temat EJŻ, wymuszonej przez 170 posłów z Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego (związanego z Solidarnością), którzy zgłosili projekt uchwały wzywającej rząd do zaniechania budowy EJŻ. Do rozstrzygnięcia nie doszło, bo… zabrakło quorum. 26 I racji lobby atomistów bronił Roman Żelazny, prezes Państwowej Agencji Atomistyki (PPA), który powołał zespół ekspertów, a potem zanegował (niekorzystne dla elektrowni) wnioski z jego raportu. 27 V odbyło się lokalne referendum w województwie gdańskim, przy frekwencji wynoszącej 44,3% uprawnionych do głosowania, przeciw budowie opowiedziało się 86,1%, za budową elektrowni tylko 13,9% głosujących. Bartłomiej Kozłowski wspomina, że ze względu na zbyt małą frekwencję, referendum to nie zostało uznane za prawnie wiążące i budowa elektrowni wciąż trwała. Wywołało to kolejną - jeszcze ostrzejszą od poprzedniej - falę protestów społecznych, w których - w odróżnieniu od akcji z 1988 r. - uczestniczyła przede wszystkim ludność miejscowa. Mieszkańcy tarasowali okresowo drogi dojazdowe na budowę ciągnikami i maszynami rolniczymi, wskutek czego budowa elektrowni została praktycznie sparaliżowana. Po referendum nie dało już się serio mówić o tym, iż ekolodzy to ekstremiści, pragnący narzucić głodówką swoją wolę społeczeństwu RP (wcześniej można było odnieść wrażenie - sugerowane przez władze i media - że są oni osamotnieni w swej walce). Wynik głosowania temu zaprzeczył, społeczeństwo było może zmęczone i bierne, ale na pewno przeciwne pomysłom władz. To, wraz z opinią wspomnianego zespołu ekspertów (tzw. raport Wierusza), zdecydowało o rekomendowaniu przez ministra Syryjczyka likwidacji EJŻ w budowie. Rada Ministrów podjęła taką decyzję 4 IX 1990. Syryjczyk podkreślał, że brakło podstaw dla kontynuacji, czy nawet zamrożenia budowy, co nie wyklucza rozwoju EJ w przyszłości, o ile spełni ona odpowiednie wymogi. Uchwała Sejmu RP z 9. listopada 1990 r. zatwierdziła decyzję rządu o likwidacji EJŻ w budowie, ale równocześnie dopuściła możliwość budowy elektrowni jądrowych nowej generacji, zapewniających efektywność ekonomiczną i bezpieczeństwo radiologiczne. Dokument Sejmu określił również przybliżony czas budowy - po roku 2005
Powyższy artykuł jest fragmentem pracy Janusza Waluszko: Przyczyny skuteczności protestu przeciw budowie Elektrowni Jądrowej Żarnowiec 1985-1990. Redakcja: Wila