Krynki – działalność anarchistów #25 (2/2007)
Anarchistyczne credo
Anarchiści zajmowali wyjątkowe miejsce pośród bojowników o nowy, wolnościowy porządek w Krynkach. Jak dobrze wiadomo nie akceptowali oni żadnych społecznych i państwowych reguł opartych na przymusie i prawie. W Krynkach, tak jak wszędzie, istniały rozmaite odcienie i prądy wewnątrz ruchu anarchistycznego. W miasteczku toczyły się dyskusje o artykule Proudhona Co to jest własność? zaś pojęcia „federalizm” i „mutualizm” stały się potocznymi wyrażeniami tamtejszej młodzieży. Znaleźć można było w Krynkach również zwolenników kropotkinowskiego anarchokomunizmu i bakuninowskiej nauki o potrzebie zniszczenia państwa, matki wszelkiego ucisku, poprzez „spontaniczne” akty terroru. Wśród anarchistów w Krynkach można było znaleźć nawet wielbicieli Niemca Maxa Strinera, który bronił skrajnego indywidualizmu i instynktownego egoizmu, jak również rosyjskiego nihilisty Nieczajewa, który wierzył, że użycie nawet najbardziej brutalnych metod terrorystycznych przeciwko władzy, jest usprawiedliwione. Obecni byli tam również anarchosyndykaliści oraz anarchiści „etyczni” i „filozoficzni”. Anarchistyczna grupa w Krynkach założona została przez „profesora” Jankiela (pisarz Jakow Krepliak). W grupie tej działali również cieśla Niomke Jonasz, Mosze [Riwes] oraz jej przywódca Awram Ichak z Wilna.
Akty terroru
W praktyce większość anarchistów usprawiedliwiała akty terroru wymierzone przeciw carskim urzędnikom i wyzyskiwaczom. Usprawiedliwiali i praktykowali oni również ekspropriacje czy też jak nazywali je w skrócie „eksy”. Skoro bowiem, niemożliwe było zgodne z prawem zwiększenie robotniczych zarobków a wartość dodana wykonanej pracy była im odbierana, argumentowali oni, należy je wycisnąć z wyzyskiwaczy w inny sposób.
Krynki były miejscem słynnych zamachów. Zastrzelony został właściciel manufaktury Szmul Wiener, „Amerykanin”. Nazywano go tak, ponieważ był kiedyś w Ameryce. Posiadał on pozwolenie na posiadanie rewolweru i zwykł się nim przechwalać. Dokuczał nawet młodym mierząc do nich ze swojej „spluwy”. W ostatni dzień Pesach, gdy „Amerykanin” wracał z modlitwy wraz z grupą wpływowych członków społeczności został zaatakowany na ulicy Garbarskiej. Napastnikami byli 17-19 letni chłopcy.
Żydowska ludność Krynek nie zdążyła jeszcze ochłonąć po tym co spotkało Szmula „Amerykanina”, gdy rozeszły się pogłoski o planowanym ataku na spotkanie producentów w synagodze. Spodziewano się, że napastnicy użyją bomby sporządzonej w Gródku. Do jej przetransportowania grupa wyznaczyła Mosze z Krynek.
W drodze do Gródka Mosze został ranny i ponieważ nie mógł tam uzyskać pomocy medycznej, przewieziono go do Świsłoczy (jid. Szyszlewic, powiat Wołkołyski). Lekarz, który się nim zajął doniósł policji o wypadku. Mosze został aresztowany i uwięziony w Grodnie.
Wkrótce okazało się, że proces odbędzie się w Warszawie. Jego matka Ryfka poruszyła niebo i ziemię by został on przeniesiony do Wilna. Nie szczędzono wysiłków by przekazać sprawę prawnikom. Ale Mosze pozostając wiernym swym ideałom, zdecydował się przyznać, że miał zamiar przewieźć do Krynek bombę, zdeklarował się również jako przeciwnik reżimu zniewolenia i tyrani. Zamierzał też przyznać, że próbował zabić przy pomocy bomby niewolników autokracji. Jego matka zagroziła, że zabije się, jeśli to zrobi. Ostatecznie obudziło to w nim żydowskie dziecko, mamusiny chłopczyk, i rewolucjonista Mosze nie przyznał się do winy i został uwolniony. W jakiś czas później został ponownie aresztowany i skazany na więzienie.
Demonstracje anarchistyczne
W Krynkach miejsce miało kilka demonstracji anarchistycznych. Demonstrujący szli ulicami ubrani w czarne koszule i płaszcze, czarne kity, czarne filcowe buty i czarne furażerki. Maszerowali pod polskim kościołem śpiewając anarchistyczne pieśni, w tym hymn anarchistów. Gdy ludność cichego prowincjonalnego miasteczka czuła, że demonstrujący robią się „zbyt weseli”, sklepikarze zamykali sklepy, przechodnie zamykali się w domach, a notable sztetla z Nachmanem Anszlem na czele, traktowali szalejącą młodzież ze spokojem.
Niomke (Beniamin) „anarchista”
Pamiętam spotkanie właścicieli manufaktur w Krynkach. Było pilnie strzeżone przez uzbrojonych Kozaków z sierżantem na czele. Nagle usłyszeliśmy strzał i dźwięk tłuczonego szkła. Sierżant zaczął gonić pryszczatego Niomke Herszla i przewrócił go. Jak się później okazało bombę rzucił Mojsze Siderer. Eksplodowała ona nie czyniąc nikomu krzywdy. Niomke został skazany na osiem lat ciężkich robót przez sąd w Słonimiu.
W drodze do więzienia Niomke wyjął rewolwer ukryty w bochenku chleba, zastrzelił strażnika i uciekł do Krynek. Parę dni później został ponownie aresztowany i pod wzmocnioną strażą odtransportowany do Grodna. Gdy wiedziono go na pierwsze przesłuchanie, wyrwał się strażnikom, zaatakował ich i zaczął strzelać. Później zabarykadował się w pobliskiej pracowni krawieckiej, skąd wciąż strzelał do policjantów. Gdy spostrzegł, że został mu ostatni nabój, zastrzelił się.
Gdy policjanci weszli do pomieszczenia, spostrzegli wykonany krwią napis: “Niech żyje anarchia, nie weźmiecie mnie żywcem!”
Zdarzyły się ataki na kilkunastu spośród sierżantów Krynek na długo po tym, jak opuścili oni miasteczko. Młodszy sierżant z Krynek został zastrzelony już po wyprowadzce do Sokółki, gdzie mieszkał u miejscowego kapelusznika. Zamachu dokonali szewc Josel Mojsze Afrojczyk i Mojsze Siderer. Afrojczyk został skazany na stryczek. Po pewnym czasie wyrok zmieniono na 20 lat ciężkich robót. W 1917 roku rozeszła się po Krynkach pogłoska, że widziano go wolnego w Moskwie gdzie zajmował eksponowane stanowisko.
Działalność anarchistów z Krynek poza szetetlem
Zdarzały się również przypadki, gdy anarchiści z Krynek ginęli w wyniku tajnych i nieoczekiwanych ataków. W taki właśnie sposób, w podróży konną bryczką do Białegostoku zginęli rzezak (szochet) Izrael Isar i Meier Jankiel Bunim. Słyszano eksplozję i obaj zginęli na miejscu.
Działalność Arona Welwela i Jankiela Bunima (z Krynek) wśród białostockich anarchistów wywarła wielkie wrażenie. Mówiło się, że podczas transportu grupy więźniów z więzienia do komendanta policji, strażnicy zostali zaatakowani a więźniowie uwolnieni. Czynu tego dokonał Aron Welwel, który był w tym czasie szefem białostockiej „grupy szturmowej”. Nieco później, w 1897, ten sam Aaron Welwel podjął próbę zamachu na właściciela manufaktury tekstylnej Nachuma Kolnera i został skazany na cztery lata więzienia na Syberii w Irkucku. Ukochana Arona towarzyszyła mu w jego długiej tułaczce, pobrali się w więzieniu, na wygnaniu urodziły się ich dzieci. Później rodzina wróciła do Krynek.
Młodzież z Krynek często wzywana była by pomóc wzniecać rewolucję w innych sztetlach. Na przykład Jankiel Czajne został wysłany przez Jakowa Krepliaka by pomóc „robić rewolucję” w Świsłoczy. Obaj wygłosili mowę przed dużą publicznością. Czajne był jednym z najzdolniejszych agitatorów.
Ludzie w miasteczku twierdzili, że Jankiel dołączył do ruchu anarchistycznego, ponieważ nie satysfakcjonowała go działalność Bundu, który uważał za zbyt ugodowy. Stało się to na skutek następującego wydarzenia. Izrael Iser zabrał go do Białegostoku i wprowadził między bojowników. Podczas spotkania na ulicy Fabrycznej ktoś podszedł do Jankiela i wręczył mu ABC anarchizmu. Nagle dało się słyszeć poruszenie. Policjanci zaatakowali wiec, a któryś z nich wrzasnął do Jankiela: „Jesteś jednym z rebeliantów z Krynek!”, i pobił go. Jakiel Czajne koniecznie chciał się zemścić a Bund nie był właściwą organizacją by to uczynić. Zmienił więc stronnictwo i zasilił bardziej radykalny ruch anarchistyczny.
Anarchiści z Krynek działali również w innych miasteczkach. W Sidrze (miejscowość w powiecie sokólskim) anarchiści z Krynek napadli na urząd pocztowy. Jeden z nich, murarz Dawid, został zabity przez urzędnika pocztowego. W 1905 grupa anarchistyczna, w skład której wchodzili też młodzi ludzie z Krynek, zrobiła zamach na burmistrza Odessy. W przygotowaniach udział wzięły następujące osoby: Awram Ichak z Wilna, Mosze Riwes oraz cieśla Niomke Jonasz.
tłum. Paweł Filek
Tekst jest fragmentem książki „Księga pamiątkowa Krynek” pod redakcją D. Rabina. Opublikowana została w Tel Aviwie w 1970 roku przez byłych mieszkańców Krynek, obecnie mieszkających w Izraelu i innych częściach świata.
“Anarchista Niomke” *
Lipa Friedman
Kiedy mój brat Niomke dołączył do rewolucyjnego ruchu anarchistycznego miał dopiero 15 lat. Pewnego razu jego towarzysze z Białegostoku postanowili, że powinien dla postrachu zdetonować bombę w Krynkach. Bomba, którą zrzucił z galerii dla kobiet w synagodze narobiła dużo huku, ale nie wyrządziła żadnych szkód. Niomke został złapany przez policję i wysłany do więzienia w Grodnie, stamtąd zaś przekazany do sądu okręgowego.
Ludzie, w których Niomke rzucił bombą wynajęli najlepszych prawników by go bronić i świadczyli na jego korzyść podczas procesu. Zeznali, że to nie Niomke rzucał bombę. Co więcej, ich prawnik współpracował z naszym ojcem, radząc mu, co powinien mówić podczas rozprawy i dodając odwagi, by nie obawiał się prokuratora, nawet jeśli zacznie na niego krzyczeć. Świadkowie przysięgali, że Niomke to religijny Żyd, który codziennie zjawia się w synagodze na modlitwę. Sędziowie chcieli go od razu uwolnić, ale przewodniczący zapytał, co sam Niomke ma na swoją obronę.
Niomke jednak potwierdził, że to właśnie on jest tym, który rzucił bombę, a ludzie zeznawali w jego obronie, ponieważ bali się, że brat zemści się na nich wszystkich. Na koniec wykrzyczał jeszcze: “Niech żyje rewolucja socjalna!”. Był młody, miał dopiero 16 lat i nie groziła mu kara śmierci. Został jednak zesłany na Syberię.
Część drogi na katorgę odbywał piechotą w towarzystwie innych więźniów politycznych. Oni zaś byli zaopatrzeni przez swych towarzyszy w broń pochowaną przed ich wyjazdem w tobołkach. Podczas jednego z postojów, kiedy spożywali wieczorny posiłek, więźniowie zastrzelili dowódcę konwoju i dwóch innych żołnierzy, a pozostałych przy życiu zmusili by rozkuli ich z kajdan. Uciekli i ukryli się, a gdy towarzysze dostarczyli im funduszy czmychnęli za granicę. Lecz Niomke nie zgodził się przyjąć żadnych pieniędzy, ani nie przystał na ucieczkę za granicę. Zamiast tego pojechał do Grodna pod bramę więzienia, gdzie zaczaił się na oficjela, na którym chciał się zemścić.
Wcześniej, gdy Niomke siedział w więzieniu, przywieziono tam grupę dziewcząt. Były to pracownice zakładu tytoniowego w Grodnie, które przystąpiły do strajku. Jedna z nich była dziewczyną Niomke. Wspomniany urzędnik, kazał bić je, aż do czasu egzekucji. Ich krzyki docierały do najdalszych zakamarków zabudowań więziennych. Wtedy Niomke postanowił zemścić się na tym okrutnym człowieku przy pierwszej nadążającej się okazji.
Kiedy oficjel wyszedł za bramę więzienia, Niomke zastrzelił go na miejscu. Starał się zbiec, lecz policja nie zgubiła jego śladu. Pościg otoczył dom, w którym się schronił, wywiązała się strzelanina, w trakcie której Niomke położył jednego policjanta trupem. Ostrzeliwał się, dopóki nie została mu ostatni kula, którą przeznaczył dla siebie. Pozostawił wiadomość: “Walczyłem za wolność!”
* tak mówił na niego starszy brat
“Rewolucjoniści” z Krynek, którzy wyjechali za granicę
Becelel (Starszy) Paczebucki
Menachem Motl był znany jako jeden z organizatorów “przysięgi” na świętą księgę, na tałes i filakterie dla tych, którzy zgromadzili się w lesie w noc poprzedzającą strajk w garbarniach w Krynkach w 1897 roku. Podczas strajku uciekł ze sztetla, potem odbył służbę wojskową i wrócił do domu na kolejny strajk. Pewnego dnia zobaczył policjanta bijącego jednego ze strajkujących, za co rozwalił policjantowi czaszkę. Szukano go potem, ale uciekł z kraju i osiadł w Chicago. Jednak, gdy zrozumiał, że amerykańska rzeczywistość nie dorasta do jego ideałów, odebrał sobie życie.
Mosze Berl był wśród przywódców pierwszego strajku i został aresztowany, gdy wybuchł kolejny. Przez pięć dni bito go i torturowano. Opuścił więzienie ze zniszczonymi płucami. Wyjechał do Londynu, gdzie kontynuował rewolucyjną działalność jako zwolennik idei Piotra Kropotkina.