Moje 40 lat w więzieniu #45 (1/2016)
Cóż mogę powiedzieć czego nie powiedziałem wcześniej? Myślę, że mogę zacząć od powiedzenia „na razie” wszystkim tym, którzy odeszli z tego świata w ubiegłym roku. My Tubylcy nie lubimy wymawiać ich imion. Wierzymy, iż jeśli je wypowiemy, to zakłócimy ich podróż. Ich duchy mogą zgubić drogę i będą się wiecznie błąkać po tamtym świecie. Jeśli zbyt wielu będzie ich wzywać z powrotem, to będą próbowały wrócić. Ale i tak duchy wiedzą, że o nich myślimy, więc wszystko co chcę powiedzieć, to „bezpiecznej podróży” i do zobaczenia wkrótce…
6. lutego minęło 40 lat mojego uwięzienia. Mam teraz 71 lat i ciągle przebywam w bloku o zaostrzonym rygorze. W moim wieku nie mam pewności ile życia jeszcze mi zostało. W trakcie odsiadki „zarobiłem” ekstra 4-5 lat czasu, którego nikt nie chce mi uznać. Czyżby to się nie liczyło? W okresie kiedy byłem sądzony, średni czas po którym skazani na dożywocie mogli starać się o zwolnienie warunkowe wynosił 7 lat. To oznacza, iż odsiedziałem już niemal sześć wyroków dożywocia i powinienem być zwolniony już dawno. Poza tym jest prawo, które nakazuje zwolnienie każdego więźnia po odbyciu 30 lat kary. A ja jestem już tu 10 lat dłużej. Teoretycznie rząd nie może zmieniać praw, tylko po to by trzymać kogoś w więzieniu. NO, CHYBA ŻE NAZYWASZ SIĘ LEONARD PELTIER!
Niedawno powiedziano mi, że nadal będę trzymany w USP Coleman (więzienie federalne na Florydzie dla najniebezpieczniejszych przestępców – przyp. tłum.) przynajmniej do roku 2017, kiedy to znów zadecydują czy mogę – lub NIE – być przeniesiony do lżejszego więzienia. Ale, proszę sprawdź to, ja już jakieś 15 lat temu zostałem zakwalifikowany jako więzień „średniej kategorii zagrożenia”, a w dodatku regulamin więzienny wyraźnie mówi, iż więźniowie w podeszłym wieku powinni być przetrzymywani w blokach o średnim rygorze bezpieczeństwa. Niestety, NIE JEŚLI NAZYWASZ SIĘ LEONARD PELTIER.
Jak pewnie pamiętasz, historia moich starań o ułaskawienie jest bardzo długa. Pierwszą apelację wniosłem za kadencji Jimmego Cartera. Odrzucił ją. Ronald Reagan obiecał prezydentowi Gorbaczowowi, że uwolni mnie, na zasadzie wymiany, jeśli Związek Radziecki wypuści innego więźnia. Ale Reagan ostatecznie się z tego wycofał. George H.W. Bush nie zrobił niczego. Następna apelacja była już za czasów Billa Clintona. Odszedł on jednak z urzędu bez podjęcia żadnych kroków w tej sprawie, mimo tego, iż Pardon Attorney (urząd przy prezydencie USA, doradzający mu w sprawach ułaskawień – dop. tłum.) przeprowadziło 11-miesięczne dochodzenie (zwykle trwa około 9 miesięcy), po którym powiedziano nam, że rekomendowano moje ułaskawienie.
Z kolei George W. Bush odrzucił moją petycję w 2009 roku. Co ciekawe, w każdą decyzję dotyczącą mojego ułaskawienia ingerowało FBI! A to jest nielegalne jak cholera!
Teraz jednak stoję przed zupełnie innym problemem – tętniak aorty brzusznej. Jest wielkości baterii AAA. Lekarz powiedział mi, iż jeśli pęknie, to mogę wykrwawić się na śmierć. Mogę również skończyć zupełnie sparaliżowany, ponieważ tętniak znajduje się blisko kręgosłupa. Dobra wiadomość jest taka, że jest to uleczalne, a operacje kończą się powodzeniem w 96 – 98 % przypadków. ALE, jestem nadal w więzieniu o zaostrzonym rygorze i nikt stąd nie otrzymuje zgody na leczenie!
Mam jednak nadzieję, że teraz, kiedy dobiega końca ostatni rok kadencji Baraka Obamy, będzie on kontynuował walkę o spełnienie swoich obietnic, a jego administracja poczyni dalsze postępy w kierunku rozwoju współpracy z organizacją First Peoples. Nadzieję daje mi to, iż ten prezydent ciężko pracował na to, żeby potwierdzić bliskie relacje z Ludnością Tubylczą. Wierzę, że z Waszym poparciem Barak Obama będzie miał odwagę i chęć, żeby złagodzić mój wyrok i odesłać mnie do domu, do mojej rodziny.
Patrząc wstecz na 40 lat starań w mojej sprawie, czuję się przytłoczony i upokorzony. Chcę podziękować wszystkim którzy mnie wspierają, wszystkim którzy wierzyli we mnie przez te lata. Niektórzy z Was są ze mną od samego początku. Zadbaliście żebym miał książki i pieniądze, za które mogłem kupić coś w więziennej kantynie i uczynić moje życie tu na tyle wygodnym na ile to w takim miejscu możliwe. Wpłacaliście również fundusze na Komitet Obrony i Ofensywy (organizacja walcząca o uwolnienie Peltiera – przyp. tłum.), dzięki czemu mogliśmy kontynuować walkę o moją wolność. Pracowaliście – nadal zresztą ciężko pracujecie – nad tym, żeby poinformować świat o czymś, co dziś nazywane jest najbardziej oburzającym wyrokiem w historii Stanów Zjednoczonych.
Są na tym świecie ludzie dobrego serca i Wy jesteście jednymi z nich. Przepraszam, że nie nadążam odpisywać na wszystkie Wasze listy, ale dziękuję za miłość którą mi okazujecie. Bez tego nigdy nie wytrwałbym tak długo. Tego jestem pewien.
Wierzę, iż moje uwięzienie, instytucjonalna przemoc oraz wszystkie złe postępki i błędy rządu w mojej sprawie, są problemami dużo większymi i szerszymi niż tylko moje życie czy wolność. Czuję, że każdy z Was uczestniczących w batalii o moją wolność, był jednocześnie częścią większej walki. Walki Ludów Tubylczych o prawa polityczne, suwerenność i po prostu o nasze przetrwanie.
Jeśli kiedyś zostanę „wezwany do domu”, proszę, nie zaprzestawajcie naszej walki.
W Duchu Szalonego Konia…
Leonard Peltier
Więcej informacji o sprawie znajdziecie tu http://www.whoisleonardpeltier.info/
oraz tu http://www.indianie.eco.pl/lpsg.htm
tłum. ikitos
Leonard Peltier (ur. 1944) pochodzi z plemienia Czipewejów i w latach 70. ub. w. był jednym z czołowych działaczy Americam Indian Movement (Ruch Indian Amerykańskich), organizacji która coraz głośniej zaczęła upominać się o prawa ludności tubylczej. AIM znalazło się na celowniku FBI w ramach programu COINTELPRO, który za swój cel miał zwalczanie wszelkich radykalnych ruchów politycznych. 26. czerwca 1975 r. doszło do incydentu w rezerwacie Pine Ridge w Południowej Dakocie, w wyniku którego zginęło dwóch agentów FBI oraz jeden Indianin. Sprawa zastrzelenia agentów stała się priorytetowa dla FBI, jednak w sprawie zastrzelenia młodego tubylca, Joe Stunza, nigdy nie rozpoczęto dochodzenia. O zamordowanie dwóch agentów federalnych oskarżono czterech działaczy AIM. Jeden z nich został wykluczony spośród podejrzanych a dwóch pozostałych oczyszczono z zarzutów na mocy prawa do samoobrony. O podwójne morderstwo został oskarżony Peltier, któremu udało się zbiec do Kanady, gdzie został zatrzymany i przewieziony do Stanów. Peltier dostał podwójne dożywocie, mimo, iż nie było i nadal nie ma niezbitych dowodów na to, że brał udział w owej strzelaninie. W jego obronę zaangażowanych jest na całym świecie wiele osób, w tym wiele osób publicznych (aktorzy, pisarze, politycy, duchowni).