O partiach robotniczych… #22 (2/2005)
Co kilka lat, gdzieś na świecie powstaje inicjatywa stworzenia „partii robotniczej”. To dziwne, że choć podobne partie mogą się poszczycić bardzo mizernymi osiągnięciami, wciąż znajdują się ludzie, którzy myślą, że ich partia będzie inna.
Partie robotnicze na całym świecie obracają się przeciwko pracownikom, gdy tylko dojdą do władzy. Nie tylko dlatego, że władza ze swojej natury korumpuje ludzi, ale też dlatego, że w obecnym ładzie politycznym albo idzie się na ustępstwa na rzecz wielkiego biznesu i pracodawców, albo traci się miejsce na arenie politycznej.
Politycy partii pracowniczych starają się przekonać samych siebie, że wszystkie kompromisy, na które się godzą nie są aż tak szkodliwe, jak pozbawianie się władzy. W końcu ci politycy doszli do władzy, żeby pomagać robotnikom, więc czyż nie jest lepiej, gdy utrzymają się u władzy, nawet jeśli to nie zmieni absolutnie w niczym losu robotników?
Polscy pracownicy nie muszą daleko patrzeć, by znaleźć przykłady podobnego postępowania. Wystarczy spojrzeć na historie Solidarności. Przywódcy Solidarności wprowadzili zmiany w stronę ekonomii rynkowej, które miały przynieść bogactwo materialne robotnikom. W rzeczywistości nastąpił zmasowany atak na podstawy materialnego bytu robotników, oraz zostały ograniczone ich możliwości walki o swoje prawa. Obecny system ekonomiczny nie może być zreformowany na korzyść zwykłych pracowników. Jedyne, na co możemy liczyć, to to, że dostaniemy lepszą pozycje w globalnym łańcuchu wyzysku.
Oczywiście są pewne ugrupowania polityczne, które dążą do obalenia tego systemu. Wierzą one, że mogą tego dokonać przez wejście do rządu, lub przez politykę reform. Jednak nie wydaje się możliwe, by działania odgórne mogły przynieść pracownikom to, czego potrzebują, czyli możliwości współdecydowania w swoim miejscu pracy i w kraju, w którym żyją. Zamiast budować partie i wysyłać przedstawicieli do rządu i mieć nadzieję, że się nie skorumpują, pracownicy powinni organizować się w sposób oddolny, aby zyskać doświadczenie w demokracji bezpośredniej. Działania bezpośrednie mogą dużo skuteczniej wpłynąć na sytuację niż działania partii politycznych.
Warto też się zastanowić, kto stoi za projektami partii robotniczych i jaka politykę w rzeczywistości reprezentuje. W wielu krajach inicjatywy na rzecz partii robotniczych są organizacjami fasadowymi, lub narzędziem promocji marksizmu-leninizmu i trockizmu. Tak jest w przypadku Grupy na Rzecz Partii Robotniczej, która jest częścią trockistowskiej międzynarodówki. Jak dotąd tej grupie nie udało się zintegrować z ruchem pracowniczym. Jesteśmy pewni, że to nie ostatnia grupa polityczna, która będzie podejmować próbę wypłynięcia w świecie polityki na fali protestów pracowniczych.
Siłą pracowników nie jest tworzenie partii i udział w wyborach, ale skuteczna i konsekwentna walka na poziomie międzynarodowym i powszechny współudział w podejmowaniu decyzji, współwłasność środków produkcji i sprawiedliwy podział zasobów. Skuteczna walka jest oparta na organizacji oddolnej i samorządach.
Każdy przedstawiciel, którego wybieramy, by zrobił za nas coś, czego możemy dokonać sami i każdy polityk, któremu powierzymy swoje zaufanie, to krok dalej od walki pracowników o swoje prawa.
Anarchiści
Tekst ulotki rozdawanej w czasie Konferencji Pracowniczej w Warszawie
11-12 czerwca 2005 r.