Stuart Christie – człowiek, który chciał zabić generała Franco #28 (1/2009)
Czterdzieści lat temu, kiedy „A Hard Day’s Night” było na liście hitów a Sir (potem Lord) Alec Douglas Home był premierem, długowłosy nastolatek, anarchista z Glasgow, został aresztowany w Madrycie z materiałami wybuchowymi, które przemycił przez granicę z Francją pod swoim wełnianym swetrem w ramach misji zamachu na generała Franco. Stanął w obliczu śmierci poprzez ulubioną metodę egzekucji Franco, garotę.
Poradził sobie z tym tańcem śmierci, odbył karę więzienia w Hiszpanii, tylko po to, by powrócić do Anglii i kilka lat później znaleźć się na ławie oskarżonych w Old Bailey, pod zarzutem członkostwa w Angry Brigade, zaangażowanych w swoje własne – dość niepozorne – wysiłki, by zmienić brytyjskie społeczeństwo. Teraz Stuart Christie, ten sam młody anarchista, jest 58-letnim, niezależnym pisarzem i publicystą, mężem i ojcem, żyjącym w nadmorskim miasteczku na południu Anglii. W następnym tygodniu zostanie opublikowana jego autobiografia, „Granny Made Me An Anarchist” („Babcia zrobiła ze mnie anarchistę” – p.t.).
Moja pierwsza polityczna demonstracja, jako studenta prawa w Anglii, miała miejsce kiedy maszerowaliśmy główną ulicą w pochodzie z pochodniami, niosąc kukłę tego anarchisty z garotą wokół szyi, aby zaprotestować przeciwko jego aresztowaniu. Generalissimo naprawdę się tego wystraszył. Christie został skazany jedynie na 20 lat więzienia. „Chciałbym, żebyś zatrzymał tą kukłę”, mówi Christie, teraz już elegancko ubrany w garnitur i krawat w szkocką kratę, kiedy spotykamy się w lokalnym winebarze. To, co udało się zatrzymać Christiemu w więzieniu i poza nim, to jego poczucie humoru: „Babcia zrobiła ze mnie anarchistę” to przezabawne, wciągające i samokrytyczne podsumowanie życia, które może łatwo przesłonić wszystkie lata, spędzone w cieniach więzienia Carabanchel, podsumowanie przyprawione nawiązaniami do kultury i polityki, od Justa Williama i Lesliego Howarda w Pimpernel Smith, przez Hegla i „Wild Side of Life” Hanka Locklina, do C. Day Lewisa i Buñuel Viridiana. Urodzony w Patrick, syn nadużywającego alkoholu nielegalnego rybaka i fryzjera, Christie dostał swoje imię po najbardziej znanym w kraju Stuarcie, Bonnie Prince Charlie („Śliczny Książę Karolek”, pretendent do tronu brytyjskiego, żył w latach 1720-1788 – p.t.) – „jedynym człowieku w historii nazwanym po 3 różnych owczarkach”, jak powiedział kiedyś rodak Partiquois, Billy Connolly. Skoro ojciec pewnego dnia wyszedł po przysłowiową paczkę papierosów i przez 20 lat nie wrócił, młody Stuart został wychowany przez swoją mamę, dziadka i swoją groźną, tytułową babcię. Była ona aktywna przez całe życie, a dorastała w domu portiera w Lochnaw Castle w Galloway. Stuart opisuje jej etyczny charakter jako „równoważne części Johna Knoxa i społeczności wiejskiej.” „W zasadzie to, co ona zrobiła, to zapewnienie moralnego barometru, który połączył się z tym pochodzącym z wolnościowego socjalizmu i anarchizmu, przedstawiała gwiazdę, za którą podążałem”, mówi. „Trzymała mnie na prostej drodze, miała naprawdę duży wpływ na moje życie.” Ale ta prosta droga miała wkrótce napotkać na parę zawirowań. Jako praktykant laboratorium dentystycznego, Christie dołączył w Glasgow do Młodych Socjalistów z Partii Pracy. Długo tam nie zabawił. „Wkrótce przejrzałem na oczy z powodu oszustw Partii Pracy i (byłem zniesmaczony) komitetu wykonawczego, którego członkowie chodzili w szalikach Rangersów aby upewnić się, że zostaną zaakceptowani kandydaci – protestanci” (Rangers F.C. silnie identyfikuje się ze społecznością protestancką – p.t.). Były to wczesne lata 60., a amerykańskie łodzie podwodne wyposażone w broń jądrową stacjonowały w Holy Loch. Christie dołączył do Szkockiego Komitetu 100, opowiadającego się za ich usunięciem, a którego akcje bezpośrednie go przyciągnęły.
„W tym czasie idea rewolucji w Szkocji była ciągle żywa”, mówi. „Występowała tam polityczna radykalizacja lat 50., satyra, muzyka rockowa i kryzys wiarygodności Partii Komunistycznej.” Ale większy wpływ (na Stuarta – p.t.) miała Hiszpania i sprawa, która była ważna dla rodaków Christiego, czyli wstąpienie do Brygad Międzynarodowych ćwierć wieku temu. Przeniósł się na południe, do Londynu, gdzie pracował jako blacharz – praktykant w Shepherd’s Bush (dzielnica Londynu – p.t.). Spotkał hiszpańskiego anarchistę na wygnaniu i zdecydował, że „musi robić coś więcej niż tylko demonstrowanie i rozdawanie ulotek”. „Powiedziałem, że jestem do usług”. Został wybrany do misji dostarczenia materiałów wybuchowych do Madrytu na najnowszą – już 30 – próbę, wysadzenia Franco. W Paryżu spotkał się ze swoim towarzyszem, który niezwykle się ucieszył, gdy Charlie przywitał go słowami „Zut alors!” (francuskie wyrażenie, funkcjonuje podobnie jak polskie „Do diabła!”/„Pal licho!”). Jego ograniczona znajomość francuskiego sprawiła, że był pewny, iż właśnie tych słów powinien użyć w takich okolicznościach.
Czy był przestraszony? „Nie bardzo”, mówi. „To było zabawne. Buzowała mi adrenalina i czułem się dobrze. Nikt nic nie wiedział. Moja mama myślała, że pojechałem zbierać winogrona.” Pojechał autostopem na południe, mając na sobie swój kilt (charakterystyczna szkocka spódniczka – p.t.), dzięki czemu ludzie zatrzymywali się, by go podwieźć. Doprowadziło to do pewnego nieporozumienia: w argentyńskiej prasie napisano, że człowiek, który próbował zabić Franco, był szkockim transwestytą.
Jednak w tym czasie ruch był już intensywnie infiltrowany i Christie został aresztowany w punkcie wymiany w Madrycie, równocześnie ze swoim hiszpańskim towarzyszem. Nie był torturowany, ale kompan tak, w jego obecności. Po czterech dniach podpisał zeznania i został uwięziony. W więzieniu przywitano go gorąco. Anarchiści przysłali mu pieniądze, ale nie chcieli podawać swoich nazwisk, więc podpisali je jedynymi angielskimi imionami jakie znali: John, Paul, George i Ringo (czyli imiona 4 Beatlesów – p.t.). Zarząd więzienia przypuszczał, że fundusze przekazali mu Beatlesi. Jego uwięzienie doprowadziło do wielu protestów, w tym Jean-Paula Sartre’a i Bertranda Russela. „Brytyjski konsul powiedział mi, że na całym świecie odbywają się demonstracje. Największą korzyścią było to, iż mój areszt unaocznił, co robił Franco. Chciał on być postrzegany jako grzeczny gentleman na białym rumaku, podczas gdy w rzeczywistości miał tych wszystkich więźniów politycznych, z których tysiące było torturowanych, a niektórzy zabici. Potwór znów się podnosił.”
Jednym z nieoczekiwanych pomocników okazał się być Malcolm Muggeridge, pisarz, dziennikarz i ekspert telewizyjny, który w programie o nazwie „Dlaczego anarchizm?”, zapytał Christiego tuż przez jego misją w Hiszpanie, czy sądzi, że zabójstwo Franco byłoby usprawiedliwione. „Wiedziałem, że jadę do Hiszpanii, a zaprezentowałem się jako radykalny, rewolucyjny anarchista, więc co innego mogłem odpowiedzieć niż TAK” mówi Christie. „Przez resztę swojego życia wysyłał mi kartki świąteczne.” W więzieniu uczył się do A-levels (uznawany międzynarodowo egzamin, kończący szkołę średnią – p.t.) z historii, angielskiego i hiszpańskiego i czytał książki anarchistyczne przemycane do więzienia. Jego matka napisała do Franco, by prosić o łaskę.
Władze hiszpańskie odpowiedziały z powodu „matczynej troski i godności” i wypuściły go po trzech i pół roku więzienia. W Londynie Christie zaprzyjaźnił się z paroma ludźmi, którzy później założyli Angry Brigade, jakie we wczesnych latach 70. dokonały kilku małych ekspedycji bombowych, wymierzonych w rząd Teda Heatha. Już bez zaskoczenia został ponownie aresztowany i groziło mu 20 lat więzienia, ale podczas rozprawy w Old Bailey powiedział sądowi, że to policja podłożyła mu dwa detonatory i został uniewinniony. Jednak wkrótce zdał sobie sprawę, iż ponowne aresztowanie to tylko kwestia czasu. Na początku przeniósł się do Yorkshire, a potem do Sanday na Orkadach, wyspę, która miała 2 zalety: kompletny brak obecności stróżów prawa i obfite zasoby Glenmorangie (szkocka whisky – p.t.). Już ożeniony, przez kolejne siedem lat pracował na lokalnych farmach, prowadził anarchistyczny Cienfuegos Press i założył radykalną gazetę Free-winged Eagle. Miejscowy pastor potępił go jako „antychrysta” i poradził swoim parafianom bojkot pisma. Stopień historyczno politycznego zaangażowania postępował. Pracował jako zastępca redaktora naczelnego przy początkach Media Week i serii innych prasowych przedsięwzięć, w tym przy brytyjskiej edycji Prawdy (oficjalny organ prasowy KPZR) – „Powiedziałem, że mogę to robić, dopóki nie będę musiał dołączyć do politbiura” (organ wykonawczy Partii w ZSRR – p.t.). Jego przeszłość mu nie przeszkadzała. „Od czasu do czasu, kiedy byłem komuś przedstawiany, pytano mnie: <<To nie ty jesteś tym Stuartem Christie?>>, a ja odpowiadałem, <<Masz na myśli mistrza tańców towarzyskich z zachodniej Szkocji?>>. Ten biedny gość ma to samo imię, co ja.” Pierwszy raz wziął udział w europejskich wyborach. „Głosowałem przeciwko Tony’emu Blairowi i za Respect (koalicja małych grup socjalistycznych występujących przeciwko Partii Pracy Blaira – p.t.). Wywołało to poruszenie wśród anarchistów, kiedy informacja pojawiła się na stronie internetowej! Następną rzeczą były e-maile z Włoch w stylu „Co ty wyrabiasz z tym głosowaniem?”. Zrobiłem tak przede wszystkim z powodu wojny, ale też innych przyczyn. Włosy mi się jeżą na głowie, kiedy widzę Blaira w telewizji. Wraz ze swoim otoczeniem zniszczył dobre imię szkockiego radykalizmu.”
Jest zadowolony szczególnie z tego, że podjęta przezeń próba zabójstwa Franco nie doszła do skutku. „Areszt wyszedł mi na lepsze. Prawdopodobnie zrobiłem więcej dla anty-frankizmu – nie zabijając Franco. To się nazywa prawem niezamierzonych konsekwencji”. Teraz Christie pracuje nad dokumentem o hiszpańskiej wojnie domowej i myśli o noweli o Szkocie, który dołączył do Brygad Międzynarodowych. Obecnie czyta „Hardian The Seventh” Barona Corvo i „próbuje przebrnąć przez „Anatomy of Melancholy” Roberta Burtona, nadzwyczajną książkę, napisaną w XVII wieku, pełną dociekań.” Zupełnie jak babcia.
Duncan Campbell
Pierwodruk w The Guardian (nr z 23.08.2004 r.). Tytuł pochodzi od redakcji. Tytuł oryginalny: „The woolly-jumpered anarchist”. Tłum: Mateusz Pietryka