Żyd, anarchista… stalinista #30 (3/2009)
Młody polski Żyd, Beniamin Goldberg, po raz pierwszy zetknął się z anarchizmem już w szkole, uczęszczając od 1919 roku do żydowskiego gimnazjum Chinum Jelodim w Warszawie. Jednym z tamtejszych nauczycieli był niejaki Abraham Gross, dawny kompan Wacława Machajskiego, sympatyk anarchosyndykalizmu, należący wówczas do tzw. „starych”, czyli anarchistów pamiętających jeszcze rewolucję 1905 roku. Około 1921 roku powstaje tam młodzieżowa grupa sympatyków anarchosyndykalizmu, gdzie aktywnie udziela się Beniamin. Aktywność ta wręcz zachwyca. Prowadzi on liczną korespondencję z anarchistami z Europy i obu Ameryk, zdumiewa swym zaangażowaniem starszych anarchistów, w końcu nawiązuje współpracę ze zacnymi propagatorami spółdzielczości, jakimi są Maria Orsetti i Jan Zawada.
Po ukończeniu szkoły młody Goldberg ląduje w Berlinie, gdzie skrzydła nad nim rozpościera jego wuj, znany z prokomunistycznych sympatii. Gdy nie udaje mu się usamodzielnić, wraca do kraju, lecz na granicy wpada z walizką pełną niemile widzianych wówczas w Polsce książek i pism. Drugi raz aresztują go za uczestnictwo w Wolnym Harcerstwie, notabene infiltrowanym przez komunistów. Ojciec postanawia młokosa uciszyć politycznie, wysyła go więc na studia do Tuluzy. Skutek tego był zgoła odmienny. Bliskość hiszpańskiej granicy sprawiła, iż nawiązał on owocną współpracę z hiszpańskimi anarchistami. Odwiedził i samą Hiszpanię, w której kochał się do końca życia…
Ale ciągnie go do Paryża, mekki radykałów społecznych. Tam poznaje Nestora Machno, schorowanego już atamana ukraińskiego powstania anarchistycznego. Innym dobrym jego znajomym zostaje Buenawentura Durruti, znany już tu i ówdzie hiszpański anarchista. Durruti wciąga go w redagowanie hiszpańskojęzycznego pisma dla anarchistów „Acción”. Goldberg radzi sobie z tym całkiem nieźle, mimo iż słabo zna hiszpański. Plotki głoszą, iż fundusze na pismo Durruti zdobywał rabując banki, znaczy się eksy robiąc… Ale we Francji są i inni rodacy, tworzący Anarchistyczną Federację Polski, która wydaje m.in. „Najmitę”, pismo, w którym młody Goldberg pisuje i redaguje pod pseudonimem. Tam też znajduje swą anarchistyczną miłość. Była nią Aniela Wolberg, zasłużona już wtedy działaczka ruchu wolnościowego. Niestety ciągnie jednak młodego i ciągle poszukującego rewolucjonistę do złego… Porzuca więc, w atmosferze oskarżeń o zdradę i kradzież, anarchistycznych towarzyszy…
I na tym w zasadzie mógłby się skończyć ten ciekawy życiorys żydowskiego rewolucjonisty, ale niestety się nie kończy. Beniamin Goldberg w kilka lat po rozstaniu się z anarchistami staje Jerzym Borejszą i na stałe zapisuje się w historii Polski pierwszej połowy XX wieku, jak też historii ruchu komunistycznego. Dziś mówi się o nim, iż był „pierwszym cenzorem PRL-u” i podporą stalinizmu w Polsce. Bo i był! Był „czerwoną szumowiną” choć nie można mu zarzucić np. tego, iż kiedykolwiek wypierał się swej anarchistycznej przeszłości lub donosił na dawnych kolegów. Czasem nawet, już po wojnie, owym dawnym kolegom pomagał… Ale o tym, jak i o całej reszcie życie Jerzego Borejszy możecie przeczytać w doskonale udokumentowanej i płynnie napisanej książce młodego historyka ze Szczecina, Eryka Krasuckiego, pt. „Międzynarodowy Komunista. Jerzy Borejsza, życiorys polityczny”. I z całego serca do lektury tej zachęcam…
Janusz Krawczyk
Eryk Krasucki, Międzynarodowy komunista. Jerzy Borejsza, biografia polityczna, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 2009